Skocz do zawartości

Lektor, dubbing, czy napisy?


Gość Anonymous
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Hobbit jest najlepszym przykładem, jak nie należy robić dubbingu.

Twój post za to jest najlepszym przykładem wypowiedzi nie wnoszącej nic do tematu. I to jeszcze pisze moderator...

Uzasadnisz swoje zdanie jakimkolwiek argumentem czy leci raporcik? ;)

Może trochę wyjaśnienia zanim cokolwiek napiszecie.

"Hobbit jest najlepszym przykładem jak nie należy robić dubbingu"

Było upiornie i strasznie. Oryginalna ścieżka dźwiękowa była zbyt silna. Przez to dubbing momentami były niesłyszalny.

Na nic zdały się próby zmiany głośności dźwięku.

To już nasza taka specjalność, że z udźwiękowieniem mamy problem nawet w polskich filmach.

A teraz poproszę o raport :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Frontowiec, a jakieś konkrety, ma być śmiesznie, strasznie, czy wszystko zusammen do kupy?

 

Wiesz, ja cenię sobie przede wszystkim autentyczność w filmach, dlatego uważam, że jeśli reżyser zadaje sobie trud, by tak jak M.Gibson zadbać o języki oryginału, nawet te, które nie są już używane, to kasowanie tego lektorem, czy tym bardziej dubbingiem, to zbrodnia dokonana na filmie.

 

Z dubbingiem szczególnie przesadza się np. we Włoszech, ale czy to dobre, nawet dla samych Włochów, to nie jestem przekonany. ;)

 

A już kiedy taki zdubbingowany we Włoszech film trafia do Polski, to już jest po prostu piekło z wszystkimi Demonami, kiedy dokłada się jeszcze do tego lektora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Wielu osobom nie chce się czytać napisów.

...

Nie tylko napisów, niestety.

Z czytelnictwem w ogóle pośród młodych bryndza.

Wychodzi na to, że postępuje wtórny analfabetyzm, tym razem z wyboru.

 

Niestety, teraz odwraca się procesy i zamiast czytać lektury, ogląda się ich ekranizacje, czyli zamiast stworzyć własny obraz literatury, wtłacza się reżyserskie sztance w umysł.

Dobrze jeszcze, jak to są dobrze skręcone filmy, a nie jakieś gnioty.

 

Napisy z oryginalnym dźwiękiem, to najlepszy sposób prezentacji filmów w obcych wersjach językowych i nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To skąd bierze się np. to 40% widzów idących do kina na dubbingowanych Avengersów w pierwszych dniach premiery?

 

Większość z tych osób to 1) lenie, dla których napisy idą za szybko i "nie nadążają", 2) rodzice z dziećmi, którzy nie pójdą na napisy, bo dziecko po prostu nie potrafi szybko czytać, 3) "niektórym" osobom można wcisnąć każdą rzecz zareklamowaną "W rolach dubbingowych największe polskie gwiazdy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oceniam osób, które preferują filmy z dubbingiem, bo każdy lubi co innego. Ja, na próbę, obejrzałem kilkanaście minut Hobbita z dubbingiem, ale nie mogłem znieść głosu aktora "grającego" Gandalfa- fantastyczny tembr Iana McKellena jest nie do zdubbingowania. To jak napisałem wcześniej tylko moje zdanie.

Pozdrawiam wszystkich miłośników dobrego filmu, niezależnie czy z napisami, lektorem czy dubbingiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że parę osob wybierze dubbing nie znaczy że jest on dobrze zrobiony. Dubbing w Polsce to gorzej niż tragedia. Tego nie da się słuchać.

 

To tylko twoja opinia, na dodatek nie mająca żadnego pokrycia w rzeczywistości.

 

Jak według ciebie wygląda "dobrze zrobiony dubbing"?

 

Większość z tych osób to 1) lenie, dla których napisy idą za szybko i "nie nadążają", 2) rodzice z dziećmi, którzy nie pójdą na napisy, bo dziecko po prostu nie potrafi szybko czytać, 3) [beep]y typu AtoMan, którym można wcisnąć każdą rzecz zareklamowaną "W rolach dubbingowych największe polskie gwiazdy".

 

Brak ci argumentów, więc bierzesz się za wycieczki osobiste? Dorośnij. A potem podszkól się z prowadzenia dyskusji.

 

1) kino to rozrywka, forma odpoczynku (poza kinem ambitnym, ale o nim tu nie rozmawiamy), trudno więc się dziwić, że nie każdy ma ochotę rozpraszać się napisami. Bo napisy rozpraszają, i zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Co prawda można się do napisów przyzwyczaić, ale większość ludzi w tym kraju przyzwyczajona do nich nie jest.

2) ponieważ zapewne nie chodzisz na seanse dubbingowane, to nie masz pojęcia, co się tam dzieje - w przeciwieństwie do "napisowych" chodzi tam kulturalna widownia, która nie mlaska i nie rzuca popcornem, a "dzieci, co nie potrafią szybko czytać" nie ma zbyt wiele. Bo - to cię zapewne zaskoczy, zwłaszcza, że z logicznym myśleniem masz problem - na filmie dubbingowym łatwiej się skupić na akcji i pełniej odebrać film, zwłaszcza kiedy nie zna się języka oryginału.

3) miło, że wciskasz mi coś, czego nie powiedziałem. Poprzyj tę tezę dowodem albo zamilcz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AtoMan

 

Czy ty możesz w końcu zrozumieć, że bronisz przegranej sprawy? Dubbing w Polsce to dziadostwo i kpina ( nie mówię o filmach animowanych ). Przestań non stop pisać jaki to dubbing jest super, skoro każdy widzi, że jest inaczej.

 

Times Square i inni: Nie zapomnijcie, ale o wiele więcej osób broni tej przegranej sprawy. Czyli nie tylko AtoMan, ale też ja, Frontowiec, Raimundo, Ser Pleśniowy, itp.. A kiedyś ta przegrana sprawa może się okazać wygraną sprawą... A teraz pytanie dla popierających lektora? (Do napisów nic nie mam, bo z napisami też filmy oglądam) - Czemu nie dajecie szansy dubbingowi? Chyba tu chodzi w Waszym przypadku, nie o to, że filmy są źle zrobione z dubbingiem, tyle że o kasę? A tak naprawdę zabieracie pracę aktorom dubbingowym, zastępując ich dobrą robotę, gorszym lektorem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sam E250, powiedz a jak się zapatrujesz na to, że jedni aktorzy mordują robotę drugich, czy to jest uczciwe?

 

Z jednej strony cała obsada filmu, często z pierwszych numerów list najlepszych światowych aktorów, męczy się by dać z siebie wszystko, a z drugiej jacyś prowincjonalni aktorzy, którzy wycinają fonię, czyli często 2/3 roboty tych pierwszych.

 

Czy to jest w ogóle normalne, by w imię zapewnienia rozrywki osobom mającym kłopoty z czytaniem, praktycznie morduje się film?

 

Co innego audiodeskrypcja, bo to praca pożyteczna i czyniona jako jedna ze ścieżek, a co innego dubbing, który jest nie tylko niepotrzebny, co zwyczajnie szkodliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest uczciwe, bo 1) na etapie tworzenia filmu zakłada się, że taki dubbing powstanie; 2) castingi na role robi się po to, żeby twórcy oryginalnego filmu mieli wpływ na efekt końcowy - mogą zresztą, tak jak Kubrick, zabronić tworzenia takiej wersji bez ich kontroli. Jakoś tego nie robią.

 

Głos to nie 2/3 roboty, w żadnym wypadku. Większość ludzi to wzrokowcy i bardziej do nich będzie przemawiać mimika aktora, gesty, ruchy itp. niż operowanie głosem. Owszem, jest to część kreacji, ale na film składa się znacznie więcej elementów i każde tłumaczenie będzie coś zabierać - napisy rozpraszają i sprawiają, że łatwiej przeoczyć pewne detale, dubbing zabierze oryginalny głos, a lektor zagłuszy i ten głos, i emocje, i muzykę, i bogactwo języka - bo musi posługiwać się znacznymi uproszczeniami.

 

Większość odbiorców dubbingu problemów z czytaniem nie ma. Film z napisami to nie "czytanie", czyta się w poziomie, a przy napisach oczy muszą "latać" w poziomie, co naturalne nie jest. Dlatego też napisy muszą również być skrótowe, a linie łamane nawet przy krótkich kwestiach, tak by jeden rzut oka starczył na ogarnięcie kwestii. I większość ludzi sobie z tym poradzi (w końcu na filmy z napisami też ludzie chodzą, mimo wszystko), ale jest nieprzyzwyczajona i jest to dla nich mniej komfortowe. I wymaga jednak pewnego skupienia.

 

A z tymi "prowincjonalnymi" to radzę uważać, bo często są to ludzie o nie gorszych możliwościach niż oryginalni aktorzy. A że mieli pecha urodzić się w tym, a nie innym kraju...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, obstaję przy tym, że dźwięk to często lwia część roboty i udowadnia to doskonale radio, ale też teatr, gdzie to głównie głosem się gra, natomiast obrazy są jedynie uzupełnieniem.

 

Film, to de facto rozrywka dla ubogich duchem, którzy nie są w stanie sami stworzyć we własnej wyobraźni stosownych obrazów, po lekturze największych dzieł literatury, więc to, co wciska się nam podczas filmowych projekcji, to tylko wizja jakiegoś jednego człowieka, który kierował zespołem realizatorskim.

 

Czy to nie żałosne?

 

I jeszcze na "osłodę", trzeba według Ciebie unicestwiać całą oryginalną ścieżkę dialogową, by zastąpić ją inną, której wartość jest dosyć podejrzana?

 

Dziwny sposób myślenia który według mnie, zupełnie nie przystaje do logiki.

 

Pomijając wszystko inne, nie powinno się skłaniać ludzi do uwsteczniania się i promować dubbingu, który źle służy rozwojowi, szczególnie młodego pokolenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dubbing to taka inna "abstrakcja" - nierzeczywiste lub słabo związane z rzeczywistością oryginalną. I jeśli do tego doda się brak "umiejętności" technicznych do wykonania tego zadania, to jest tak, jak jest. A jest marnie. Proszę wskazać choć jeden taki film, w którym dubbing zatrybił się z zasadniczym dźwiękiem filmu tak, jak zrobiono to w oryginale. Myślę, że nie znajdziecie tak "obrobionego" filmu.

Dlatego, póki to się nie zmieni, nie wybiorę dubbingu.

Głos to nie 2/3 roboty, w żadnym wypadku.

Jak mało wiesz o sile głosu, jakie są arkana operowania głosem. Zapewne nie słuchasz słuchowisk radiowych. Szkoda.

Głos ludzki, jest najpiękniejszym instrumentem świata. Jak mawiają muzycy. Intonacją i modulacją głosu można tworzyć nastroje i budować ich dramaturgię – uspokajać, zaciekawiać, przykuwać uwagę. Głosem można też wyrażać wątpliwości albo rozśmieszać. Różnorodnością barwy głosu tworzyć półcienie i malować niedomówienia. Odpowiednim frazowaniem i akcentowaniem eksponować te znaczenia komunikatów, na których nam szczególnie zależy. Tonem głosu i sposobem mówienia zdradzać emocje czy "wyzwalać" stany emocjonalne.

A "dyskusja" tu będzie trwać i trwać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli coś jest uwstecznianiem, to tylko lektor. Do dubbingu nikt nie zmusza, może (i powinien) współistnieć z napisami, zwłaszcza teraz, gdy cyfrowa telewizja jest już ogólnodostępna.

 

Dubbing nie jest szkodliwy, wręcz przeciwnie - oswaja z ojczystym językiem, w przeciwieństwie do innych form, które niejako gloryfikują języki obce. I efekt jest taki, że sporo ludzi ciągle mówi o nauce języków, a ze swoim ma problem. Jakiś wstyd, kompleksy?

Proszę wskazać choć jeden taki film, który z dubbingu zatrybił się z zasadniczym dźwiękiem filmu tak, jak zrobiono to w oryginale. Myślę, że nie znajdziecie tak "obrobionego" filmu.

Jest ich zbyt dużo, by wymieniać. Właściwie większość, tym bardziej obecnie - gdy komputer pozwala na niemal wszystko.

Jak mało wiesz o sile głosu, jakie są arkana operowania głosem. Zapewne nie słuchasz słuchowisk radiowych. Szkoda.

Nie o nich tu rozmawiamy, ale skoro już poruszasz tę kwestię, to chciałbym zauważyć, że aktorzy udzielający się w dubbingu grają również w nich. Mają więc warsztat i możliwości. I dają radę.

 

Filmu jednak nie kreuje się tylko głosem. Praca operatora kamery, kostiumografa, ekspertów od efektów specjalnych, kompozytorów, dźwiękowców... Efekt pracy sztabu ludzi. Można się sprzeczać, że zdubbingowany film jest już innym dziełem, ale to już kwestia indywidualna. A już na pewno nie powód do obrażania innych, jak to ma w zwyczaju lwia część wrogów dubbingu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Jest ich zbyt dużo, by wymieniać. Właściwie większość, tym bardziej obecnie - gdy komputer pozwala na niemal wszystko.

...

No teraz toś powiedział :D , do dubbingu używać tylko komputera, bo to uwzniośli języki narodowe i nauczy posługiwać się ojczystą mową. :D

 

To może w ogóle zamiast aktorów używać androidów, albo lepiej stwarzać tylko realistyczne kompozycje 3D w 3DMAX-ie? :)

 

Jak dla mnie to ta dyskusja zbacza na pola absurdu, dlatego pozwolę sobie nie brać już w niej udziału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jego Cień

We Włoszech dubbing jest powszechnie używany od czasów kiedy ten kraj był w faszystowskim ustroju. Pierwszym zdubbingowanym tam filmem był ''Śpiewak jazzbandu'' gdzie od tego czasu włosi do dzisiaj akceptują dubbing i gdyby by usłyszeli lektora to by powiedzieli ''co to jest?''. W Czechach czy na Węgrzech również używali lektora, jednak postanowiono że tamtejsze telewizje będą emitowały dubbing gdzie ludzie do tego już przywykli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Frontowiec, jakby Cię noszono w lektyce, to zapomniałbyś używać nóg.

 

A gdyby spełniano wszystkie Twoje zachcianki, to zapomniałbyś i o innych ważnych, a związanych z Tobą nierozłącznie organach. ;)

 

Nieużywane, albo mało używane organy ... zanikają.

 

ps. Odsyłam nomen omen, do filmu "Idiokracja", tam wszystko jest kawa na ławę wyłuszczone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...