Skocz do zawartości

Skoki narciarskie


Gość Anonymous
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Polacy nawet w złotych latach Małysza i Stocha nigdy w lotach nie błyszczeli. O ile potrafili wygrać pojedynczy konkurs PŚ, to na MŚ nie zdobywali nawet brązu. Jedynym polskim medalistą jest Fijas, który zdobył brązowy medal w 1979 roku. To trochę podobne do piłkarzy, którzy zdobywali medale MŚ, a na ME nawet za Górskiego się nie potrafili kwalifikować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamil Stoch skoczył 134,5m w kwalifikacjach i będzie poza konkursem indywidualnym MŚ w Lotach w Bad Mitterndorf:

http://www.skijumping.pl/wiadomosci/20716/MSwL-w-Bad-Mitterndorf-Kwalifikacje-dla-Fannemela-Stoch-poza-konkursem/

EDIT: Słowa Kruczka po kwalifikacjach:

Edytowane przez kisiel95
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było wiadomo, że jeżeli są problemy z odbiciem to skoki na mamucie to tylko pogłębią, teraz frustracja z powodu odpadnięcia w kwalifikacjach musi być u Kamila duża bo bardzo niewielu zawodników się nie dostało do konkursu, Mnie się wydaje, że potrzebny jest zagraniczny trener który pobudziłby to cale towarzystwo.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać wszyscy nagle Kruczka skreślaja, a zobaczcie co on osiągnął z naszymi skoczkami do tej pory. Medale Kamila, ale przecież i cała reszta jak na swoje standardy też punktowała w poprzednich sezonach udanie. W drużynówkach kilka miejsc na podium, medal MŚ w drużynówce to przecież coś czego nigdy nie osiągnęliśmy. 

Nie ma co skreślać i od razu go wywalać. Owszem jakieś błędy pewnie popełnił przed tym sezonem, ale patrzcie szerzej na sprawę. 

 

Np taki Żyła, przecież to on swoim uporem nie zmienia pozycji dojazdowej,. Małysz się nawet wypowiadał w czasie transmisji w Eurosporcie, żę on nikogo nie słucha, nawet Kruczka, to skreślić Żyłę, takich upartych sorry za słowo, ale [beep]ów nam nie potrzeba w kadrze. Są młodzi jak Wolny czy Stękała, im dać szansę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty tak na serio? Przecież Kruczek to Tajner bis. Kruczek wiezie się na talencie Stocha tak jak Tajner wiózł się na talencie Małysza. Jeśli obaj są tak rewelacyjnymi trenerami dlaczego nie przyjęli propozycji z zagranicy? Przecież tam by zarabiali o wiele więcej. Tyle że zagranica doskonale wie jakie są/były ich umiejętności i nie rwała się do ich zatrudniania.

Po raz kolejny powtórzę. Zlikwidować PZN. Stworzyć go na nowo np. w Suwałkach. Trzeba rozbić góralską mafię. Tam pewnie cale rodziny żyją z pieniędzy PZN-u. Od co najmniej 10 lat słyszę o Lotos Cup. Tam miały rosnąć następcy Małysza. Gdzie oni są? Jedynym jest Murańka. Przecież przez te lata Lotos wydał masę kasy na cały cykl. Przygotowania skoczni, stroje, narty itd. Gdzie są tego efekty? A przecież chyba dzieciaki dalej skaczą i trenują? Po co? Ktoś kogoś rozlicza z wyników?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rozmowy właściwie do niczego konkretnego nie prowadzą, ponieważ problemy w drużynach zawsze mają wiele przyczyn. Przykładem niech będzie to co stało się z Finami, w tym sezonie praktycznie nie istnieją. Trener to tylko jeden z elementów układanki a tak naprawdę, do naprawiania takich sytuacji potrzebna jest cierpliwość i rozwaga. "Rozbijanie" czy "rozganianie" czegoś na szybko i w atmosferze stresu nie prowadzi do sukcesów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez niespodzianek w tych dwóch seriach MŚ w lotach na skoczni w Kulm co prawda prowadzi Kenneth Gangnes, jednak Peter Prevc traci tylko 1,3 punktu czyli metr do Norwega, trzeci Stefan Kraft też ma niewielką stratę, różnice między pierwszymi pięcioma zawodnikami są bardzo małe jak na loty, zawodzi obrońca tytułu Severin Freund który do lidera traci już prawie 50 punktów i maleją jego szanse na obronę tytułu, duży plus to postawa Dawida kubackiego który na półmetku rywalizacji zajmuje 15 miejsce, Klemens Murańka jest 20 a Stefan Hula 22 czyli najgorzej nie jest.     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, jak wyglądają mamuty na rok 2016 jest żenujące - albo oddaje się skoki dość daleko, albo klepie dość średnie obecnie odległości - Kulm wygląda teraz jak parodia Vikersund i Planicy, a Planica wygląda jak parodia Vikersund.

 

Ciężko się te mistrzostwa ogląda, czasami wczoraj były dość rwane, ale kilka dobrych skoków udało się wykonać. Sytuacja z Noriakim przestaje mnie bawić - poza nim Japonia wygląda tylko trochę lepiej niż polska kadra, więc gdyby zakończył ostatecznie karierę, to pewnie skończyło by tak, jakby u nas zakończyć miałby Stoch.

 

Ale nie brakuje pozytywów - dzięki równie żenującej postawie innych zespołów spore szanse mają Descombes Sevoie, Boyd-Clowes czy młody, gniewny Tomas Vancura - to jedyne warte uwagi pozytywy. Polacy skaczą wreszcie na jakimś porównywalnym poziomie - ale to i tak raczej potwierdzenie tego, że dni Kruczka powinny być przez górę policzone. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, jak wyglądają mamuty na rok 2016 jest żenujące - albo oddaje się skoki dość daleko, albo klepie dość średnie obecnie odległości - Kulm wygląda teraz jak parodia Vikersund i Planicy, a Planica wygląda jak parodia Vikersund.

 

A czy Kolega mógłby jakoś rozwinąć tę "złotą myśl"...?:-) Patrząc na samą tylko III serię konkursu, która rozgrywana była przy chwilami zmiennym wietrze, oglądaliśmy aż 18 skoków powyżej 200 metrów, z czego aż 11 powyżej 210 i 9 powyżej 220 metrów! Dodatkowo rekord skoczni - 244 metry (poprzedni 243m)! Nie bardzo widzę tu "parodię" czegokolwiek. Odległości na przebudowanych skoczniach są coraz większe, zawodnicy (nawet Ci słabsi i najsłabsi) jednak poprawiają swoje rekordy życiowe, rekordy skoczni także są poprawiane więc... Chyba mamy tu do czynienia z niezbyt fortunnym użyciem słowa "parodia". Może Kolega miał na myśli "kopię" - jeśli tak, to OK ale chyba żaden fan lotów nie ma nic przeciwko takiemu "kopiowaniu" obiektów, jeśli (jak widać) wiąże się to z dalszymi lotami!

 

No i pamiętajmy jaki wpływ na skoki a loty w szczególności, niezmiennie ma pogoda - tutaj nie ma mocnych, o czym przekonali się dzisiaj np. Fannemel i Murańka. Dużo zależy też od ustawienia długości najazdu - jeśli jury się uprze to słabsi zawodnicy mają dziś trochę bardziej "pod górkę" ale temu winny jest regulamin a nie skocznie. Latać bardzo daleko zapewne nie jest też łatwo, więc nie możemy oczekiwać że jeśli kiedyś na zawodach większość osiągała 170 - 180 m, teraz taka sama większość osiągnie 220 - 230 metrów. No i nie zapominajmy też, że Pan Mateja czy Pan Kruczek już wtedy, na starych skoczniach "potrafili" na mamucie skoczyć 90 metrów...

  • Popieram 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Mateja w zasadzie niczego w karierze nie wygrał, za to pan Stoch jest mistrzem olimpijskim i jak ktoś ma się wstydzić swoich skoków na bulę to raczej pan Stoch. Tak dla przypomnienia, Mateja to pierwszy Polak, który przekroczył granicę 200 metrów, a skakać zaczynał jeszcze starym stylem i zupełnie bez zaplecza tak sportowego jak i finansowego. A do tego przecież zawsze byli skoczkowie skaczący na mamutach blisko i nie wiem po co te złośliwości w kierunku akurat tych panów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy Kolega mógłby jakoś rozwinąć tę "złotą myśl"...? :-) Patrząc na samą tylko III serię konkursu, która rozgrywana była przy chwilami zmiennym wietrze, oglądaliśmy aż 18 skoków powyżej 200 metrów, z czego aż 11 powyżej 210 i 9 powyżej 220 metrów! Dodatkowo rekord skoczni - 244 metry (poprzedni 243m)! Nie bardzo widzę tu "parodię" czegokolwiek. Odległości na przebudowanych skoczniach są coraz większe, zawodnicy (nawet Ci słabsi i najsłabsi) jednak poprawiają swoje rekordy życiowe, rekordy skoczni także są poprawiane więc... Chyba mamy tu do czynienia z niezbyt fortunnym użyciem słowa "parodia". Może Kolega miał na myśli "kopię" - jeśli tak, to OK ale chyba żaden fan lotów nie ma nic przeciwko takiemu "kopiowaniu" obiektów, jeśli (jak widać) wiąże się to z dalszymi lotami!

 

No i pamiętajmy jaki wpływ na skoki a loty w szczególności, niezmiennie ma pogoda - tutaj nie ma mocnych, o czym przekonali się dzisiaj np. Fannemel i Murańka. Dużo zależy też od ustawienia długości najazdu - jeśli jury się uprze to słabsi zawodnicy mają dziś trochę bardziej "pod górkę" ale temu winny jest regulamin a nie skocznie. Latać bardzo daleko zapewne nie jest też łatwo, więc nie możemy oczekiwać że jeśli kiedyś na zawodach większość osiągała 170 - 180 m, teraz taka sama większość osiągnie 220 - 230 metrów. No i nie zapominajmy też, że Pan Mateja czy Pan Kruczek już wtedy, na starych skoczniach "potrafili" na mamucie skoczyć 90 metrów...

 

Oczywiście nie ma co wszystkiego zrzucać na skocznie - choć na nie też warto upuścić trochę złego - od 2011 roku coraz to bardziej zarządzający skoczniami rozpędzają się w powiększaniu czy modernizacji, które często wychodzą bokiem. Może i w tym roku akurat na Kulm udało się oddać sporo skoków powyżej 200 metrów, ale uznaję to za taki sam sukces, jakby w choćby 2013 roku cieszono się z dużej ilości skoków powyżej 185 metrów.

 

Po lotach z prawdziwego zdarzenia powinniśmy oczekiwać czegoś więcej, a nie zachwycać się tym, jak to lotnicy potrafią dolecieć troszkę dalej niż punkt K - choć właściwie tylko 9 doleciało powyżej 220 metrów. Co z tego, że zawodnicy poprawią życiówki, skoro i tak punkt po którym można uznać skok za duży wciąż się oddala, a część po prostu już nie jest w stanie tak skakać.

 

Wiele ludzi cieszy się na sporo skoków oddawanych pow. 200 metrów, ale przypomnijmy sobie co się działo na Kulm rok temu? Ilu potrafiło dolecieć ponad punkt K? No właśnie. Zresztą wiele kadr po prostu "olało" loty, tak jak Japończycy, którzy wysłali dwójkę, z czego i tak tylko Kasai wyskakał swoje.

 

Dzięki temu "parodiowaniu", a może i "kopiowaniu" warunki mają znacznie większy wpływ na loty - bo albo są dobre warunki i wykładanie się w powietrzu ma sens (obniżają tor lotu, potem łapią wiatr i lecą wyżej, a potem już jest dalekie lądowanie), albo są złe warunki i część zachowuje się na skoczni co najmniej jak w DSJ3.

 

170 - 180 metrów kiedyś (punkty K), a dzisiejsze 220 - 230 metrów (punkty HS) to też spora różnica. Zresztą dawniej nawet średni zawodnicy potrafili tam dolecieć. Dzisiaj takich też jest coraz najmniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Mateja w zasadzie niczego w karierze nie wygrał, za to pan Stoch jest mistrzem olimpijskim i jak ktoś ma się wstydzić swoich skoków na bulę to raczej pan Stoch. Tak dla przypomnienia, Mateja to pierwszy Polak, który przekroczył granicę 200 metrów, a skakać zaczynał jeszcze starym stylem i zupełnie bez zaplecza tak sportowego jak i finansowego. A do tego przecież zawsze byli skoczkowie skaczący na mamutach blisko i nie wiem po co te złośliwości w kierunku akurat tych panów.

 

Zaraz, zaraz... Z jednej strony niesłusznie zarzucasz mi złośliwości wobec Panów M i K a z drugiej obrażasz podwójnego Mistrza Olimpijskiego, sugerując że "powinien wstydzić się swoich skoków na bulę"... Ech, "kibice"... Mateję i Kruczka podałem jako przykład, ponieważ uważam, że warto dawać takowe z własnego podwórka. Kibice skoków doskonale wiedzą, że wielu innych także potrafiło skoczyć tak krótko, z różnych powodów. Nie ma w tym cienia złośliwości! Po prostu przytoczyłem fakt, dla przypomnienia, że krótkie skoki na mamutach to nie "wynalazek ostatnich lat". A forma Kamila w tym roku to zupełnie osobny temat ale napisać, że "powinien się za nią wstydzić" nie przyszłoby mi nawet do głowy...

 

 

Oczywiście nie ma co wszystkiego zrzucać na skocznie - choć na nie też warto upuścić trochę złego - od 2011 roku coraz to bardziej zarządzający skoczniami rozpędzają się w powiększaniu czy modernizacji, które często wychodzą bokiem. Może i w tym roku akurat na Kulm udało się oddać sporo skoków powyżej 200 metrów, ale uznaję to za taki sam sukces, jakby w choćby 2013 roku cieszono się z dużej ilości skoków powyżej 185 metrów.

 

No jeśli ktoś naprawdę bardzo chce, czy wręcz musi "upuścić trochę złego"... to pewnie można. Z tego co piszesz płynie jeden wniosek - nie lubisz dalekich skoków. Nie wiem gdzie widzisz to "wychodzenie bokiem", w czym to się przejawia? Od zawsze, na każdej skoczni zdarzają się konkursy, w których są słabiutkie odległości. W ubiegłym roku na Kulm było ich sporo - w tym (dodam, że po kolejnych poprawkach w konstrukcji) dominowały skoki długie z rekordowymi włącznie.

 

Po lotach z prawdziwego zdarzenia powinniśmy oczekiwać czegoś więcej, a nie zachwycać się tym, jak to lotnicy potrafią dolecieć troszkę dalej niż punkt K - choć właściwie tylko 9 doleciało powyżej 220 metrów. Co z tego, że zawodnicy poprawią życiówki, skoro i tak punkt po którym można uznać skok za duży wciąż się oddala, a część po prostu już nie jest w stanie tak skakać.

 

Czego więcej powinniśmy oczekiwać po lotach? Za punkt K doleciało w dzisiejszej serii 18 na 30 zawodników (o czym pisałem) a kolejnych kilku było tylko kilka metrów od tego punktu. Punkt K na tej skoczni to nie 220 a 200 metrów. Nie wiem o jakich "dużych" skokach piszesz... Odległość to odległość - skoro zawodnicy poprawiają "życiówki" to znaczy, że skaczą coraz dalej a więc takie skoki można uznać za dalekie, bez względu na to gdzie przesuną punkt K czy HS, to chyba jasne.

 

 

Dzięki temu "parodiowaniu", a może i "kopiowaniu" warunki mają znacznie większy wpływ na loty - bo albo są dobre warunki i wykładanie się w powietrzu ma sens (obniżają tor lotu, potem łapią wiatr i lecą wyżej, a potem już jest dalekie lądowanie), albo są złe warunki i część zachowuje się na skoczni co najmniej jak w DSJ3.

 

Tak było od zawsze - im większa skocznia, tym większy wpływ mają warunki wietrzne. Tego (nomen omen) nie przeskoczymy! Są miejsca, gdzie nawet na skoczni K120 nie udaję się rozegrać konkursu! Taki to już sport ale nie znaczy to chyba, że powinniśmy wszystkie zawody przenieść na K60...

 

 

Zresztą wiele kadr po prostu "olało" loty, tak jak Japończycy, którzy wysłali dwójkę, z czego i tak tylko Kasai wyskakał swoje.

 

Wiele kadr? No nie wiem czy tak wiele... Jeśli ktoś nie jest w formie na normalnej skoczni, nie będzie też od razu latał. Są też tacy, którzy latać nie lubią, np. J. Janda. A Japończycy akurat opuszczają nie tylko loty - rok rocznie opuszczali np. starty w Zakopanem...

 

Reasumując: cieszmy się skokami, lotami, kibicujmy, nie próbujmy koniecznie "upuszczać trochę złego" a jeśli komuś przeszkadza, że nie wszyscy skaczą 230 metrów, zawsze może przełączyć się na inną dyscyplinę. Chociaż po ostatniej przegranej Brazylii na Mistrzostwach Świata 1:7 powinno się chyba zmniejszyć stadiony albo chociaż skrócić czas meczu..:-))

Edytowane przez Alcatraz
  • Popieram 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No jeśli ktoś naprawdę bardzo chce, czy wręcz musi "upuścić trochę złego"... to pewnie można. Z tego co piszesz płynie jeden wniosek - nie lubisz dalekich skoków. Nie wiem gdzie widzisz to "wychodzenie bokiem", w czym to się przejawia? Od zawsze, na każdej skoczni zdarzają się konkursy, w których są słabiutkie odległości. W ubiegłym roku na Kulm było ich sporo - w tym (dodam, że po kolejnych poprawkach w konstrukcji) dominowały skoki długie z rekordowymi włącznie.

 

Lubię długie skoki, więc nie wiem o co chodzi. Szczególnie było mi miło spojrzeć na niesamowity lot Prevca dzisiaj pomimo mojej szczerej niechęci do ostatnich lat w skokach. Doskonale też wiem, że zdarzają się na każdej skoczni konkursy ze słabymi odległościami. Chcę tylko powiedzieć, że w ostatnich latach zdecydowanie wyraźniej narosły różnice między "lotnikami" a klepaczami buli, bo nie przypominam sobie za dobrze jakiegoś konkursu w lotach, gdzie różnice nie były aż tak wyraźne, a ostatni zawodnik w 30-tce stracił ponad 300 pkt do zwycięzcy. To tylko jeden przykład, ale po moich kilkuletnich obserwacjach wydaje mi się, że z biegiem czasu poziom w skokach wyraźnie się obniżył. A to, że kilka skoczków bije się o rekordy - to też było zawsze. ;)

 

 

Czego więcej powinniśmy oczekiwać po lotach? Za punkt K doleciało w dzisiejszej serii 18 na 30 zawodników (o czym pisałem) a kolejnych kilku było tylko kilka metrów od tego punktu. Punkt K na tej skoczni to nie 220 a 200 metrów. Nie wiem o jakich "dużych" skokach piszesz... Odległość to odległość - skoro zawodnicy poprawiają "życiówki" to znaczy, że skaczą coraz dalej a więc takie skoki można uznać za dalekie, bez względu na to gdzie przesuną punkt K czy HS, to chyba jasne.

 

No nie wiem, czy tylko kilka metrów... Uwaga o 220 metrach dotyczyła tych dalszych skoków, a nie tych za punkt K, bo wielu z tych orłów praktycznie "załapało" się za punkt K, ale historia i statystyka odnotuje to inaczej.

 

Nie wiem też, czy takie podejście do bicia rekordów jest też słuszne. W latach 80. skok pow. 180 metrów był uznawany za niesamowity, dzisiaj to jedna z mierniejszych odległości. Dzisiaj za daleki uznaje się skok oddany z 25-35 metrów dalej - ale za 20 lat z pewnością każdy średni skoczek będzie w stanie tyle skoczyć. Nie zachwycamy się już przecież tym, że ktoś skoczył pod 180 metr, a przecież kiedyś to było tak daleko! Z biegiem czasu możliwości się poszerzają.

 

 

Tak było od zawsze - im większa skocznia, tym większy wpływ mają warunki wietrzne. Tego (nomen omen) nie przeskoczymy! Są miejsca, gdzie nawet na skoczni K120 nie udaję się rozegrać konkursu! Taki to już sport ale nie znaczy to chyba, że powinniśmy wszystkie zawody przenieść na K60...

 

Oczywista oczywistość. Nie zmienia to faktu, że raczej z 10-15 lat temu nie oglądało się takich skoków-latawców za często, a dzisiaj to norma. Dzisiaj to już nic wielkiego, ale czy to wciąż jest atrakcyjne, jeśli wiadomo, jak skoczyć, aby polecieć daleko? Szczególnie, że na dole czeka już specjalnie wykalkulowany minus czy plus, a sędziowie obiektywizmem nie grzeszą.

 

 

Wiele kadr? No nie wiem czy tak wiele... Jeśli ktoś nie jest w formie na normalnej skoczni, nie będzie też od razu latał. Są też tacy, którzy latać nie lubią, np. J. Janda. A Japończycy akurat opuszczają nie tylko loty - rok rocznie opuszczali np. starty w Zakopanem...

 

To daleko frekwencja w konkursie drużynowym i kwalifikacyjnym w tym roku jest tak kiepska? Wydaje mi się, że nie tylko o formę chodzi, ale też o pewne zabetonowanie czołówki.

 

 

Reasumując: cieszmy się skokami, lotami, kibicujmy, nie próbujmy koniecznie "upuszczać trochę złego" a jeśli komuś przeszkadza, że nie wszyscy skaczą 230 metrów, zawsze może przełączyć się na inną dyscyplinę. Chociaż po ostatniej przegranej Brazylii na Mistrzostwach Świata 1:7 powinno się chyba zmniejszyć stadiony albo chociaż skrócić czas meczu.. :-))

 

Niczego takiego nie sugeruję - choć po prostu po latach fascynacji skokami przestaje mnie bawić wysilona zabawa z belkami, sędziami, kombinezonami, wiatrem, rozbudową skoczni dla bezsensownego bicia rekordu czy też matematyką. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obrażam tylko stwierdziłem fakt.

 

A jaki fakt stwierdziłeś pisząc, że "jak ktoś ma się wstydzić swoich skoków na bulę to raczej pan Stoch"...? Dla mnie sugerowanie czegoś takiego Stochowi jest dla niego obraźliwe. Stwierdzeniem faktu byłoby to, że skoczył słabo ale nie to, że "powinien się za to wstydzić".

 

 

Z biegiem czasu możliwości się poszerzają.

 

No właśnie:-) A Ty nie chcesz, żeby tak było? To jasne, że kiedy ogólny poziom danej dyscypliny jest niższy lub mamy do czynienia z mniejszymi wyzwaniami, wtedy poziom zawodników będzie bardziej wyrównany. Kiedy jednak idziemy do przodu, łamiemy kolejne bariery, wtedy dysproporcje muszą trochę wzrosnąć. Tak jest w każdej dyscyplinie sportu. Pytanie jakie jest wyjście - równać do słabszych, żeby wyrównać rywalizację czy iść naprzód? Słusznie zauważyłeś, że różnie jest z poziomem zawodników w różnych sezonach. Myślę, że to jest znacznie istotniejsze niż przebudowy skoczni. Po prostu są sezony, w których mamy większą ilość debiutantów, średniaków itp. dlatego nasz odbiór niektórych zawodów może być gorszy. Przed tym sezonem kilku dobrych zawodników zakończyło kariery, Schlierenzauer wycofał się w trakcie sezony, nasz Stoch też jest bez formy - to wszystko wpływa na atrakcyjność wszystkich konkursów - najbardziej tych wymagających.

 

 

ale czy to wciąż jest atrakcyjne, jeśli wiadomo, jak skoczyć, aby polecieć daleko?

 

Myślisz, że Ci którzy kiedyś latali daleko nie wiedzieli jak to zrobić i wychodziło przypadkiem?:-)

 

 

po latach fascynacji skokami przestaje mnie bawić wysilona zabawa z belkami, sędziami, kombinezonami, wiatrem

 

Tutaj podzielam Twoje zdanie, bo chociaż to wszystko robione jest dla podniesienia atrakcyjności i sprawiedliwości rywalizacji, to... zdecydowanie nie zawsze funkcjonuje jak trzeba. Pamiętam jednak jak kiedyś "ruszenie belki" musiało równać się powtarzaniu wszystkich skoków... koszmar. No i przecież, tak samo jak teraz - jeden skakał z wiatrem w plecy a drugi pod narty, tyle, że nie było nawet najmniejszej rekompensaty z tego tytułu. Może więc dobrze, że chociaż próbują. Mamy XXI wiek i technika wkracza wszędzie. Skoki też muszą się reformować, bo inaczej znikną z telewizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się MŚ w lotach podobają wczorajszy konkurs był niesamowity, kilka naprawdę długich skoków i kolejny rekord skoczni Prevca,  trzeba zwrócić uwagę, że jury rozbieg dobiera pod najlepszych zawodników a nie słabeuszy, wiadomo, że skoki 140 metrowe czy krótsze się zdarzają,ale i tak to nie odbiera znacząca atrakcyjności rywalizacji, wczoraj akurat były zmienne warunki i sędziowie słusznie obawiali się długich skoków i dlatego rozbieg ustawili dość nisko, stąd prędkości najazdowe poniżej 100 k/h. Niestety warunki nie były równe dla wszystkich, niektórzy mieli odejmowane nawet po 17 punktów a niektórzy punkty dodawane tak jest natura skoków i tego raczej zmienić się nie da.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No właśnie:-) A Ty nie chcesz, żeby tak było? To jasne, że kiedy ogólny poziom danej dyscypliny jest niższy lub mamy do czynienia z mniejszymi wyzwaniami, wtedy poziom zawodników będzie bardziej wyrównany. Kiedy jednak idziemy do przodu, łamiemy kolejne bariery, wtedy dysproporcje muszą trochę wzrosnąć. Tak jest w każdej dyscyplinie sportu. Pytanie jakie jest wyjście - równać do słabszych, żeby wyrównać rywalizację czy iść naprzód? Słusznie zauważyłeś, że różnie jest z poziomem zawodników w różnych sezonach. Myślę, że to jest znacznie istotniejsze niż przebudowy skoczni. Po prostu są sezony, w których mamy większą ilość debiutantów, średniaków itp. dlatego nasz odbiór niektórych zawodów może być gorszy. Przed tym sezonem kilku dobrych zawodników zakończyło kariery, Schlierenzauer wycofał się w trakcie sezony, nasz Stoch też jest bez formy - to wszystko wpływa na atrakcyjność wszystkich konkursów - najbardziej tych wymagających.

 

No ale co to za jakaś stabilna rywalizacja, jak co roku 2-3 skocznie idą do przebudowy. (szczególnie w lotach) Oczywiście, skoki muszą się rozwijać, ale jeśli będą się coraz bardziej betonować i przekształcać w wietrzne i belkowe szopki to raczej będą się zwijać.

 

 

Myślisz, że Ci którzy kiedyś latali daleko nie wiedzieli jak to zrobić i wychodziło przypadkiem? :-)

 

Wiedzieli, ale dzisiaj jest to nazbyt oczywiste. Skoki zatarły też w ostatnich latach jakieś resztki tajemniczości i spontaniczności - dzisiaj wiadomo już wszystko. A przecież ludzie nie powinni widzieć jak się robi kiełbasę, bo jeszcze spora część się zrazi. ;)

 

 

Tutaj podzielam Twoje zdanie, bo chociaż to wszystko robione jest dla podniesienia atrakcyjności i sprawiedliwości rywalizacji, to... zdecydowanie nie zawsze funkcjonuje jak trzeba. Pamiętam jednak jak kiedyś "ruszenie belki" musiało równać się powtarzaniu wszystkich skoków... koszmar. No i przecież, tak samo jak teraz - jeden skakał z wiatrem w plecy a drugi pod narty, tyle, że nie było nawet najmniejszej rekompensaty z tego tytułu. Może więc dobrze, że chociaż próbują. Mamy XXI wiek i technika wkracza wszędzie. Skoki też muszą się reformować, bo inaczej znikną z telewizji.

 

Muszą się reformować, ale nie da się obiektywnie zmierzyć punktów za korzystny lub niekorzystny wiatr, bo ten jest cały czas zmienny. Lepszy był brak punktów za belkę i wiatr - od lat dzięki temu wyniki są bardziej wypaczone niż kiedykolwiek. Dlatego nie jestem już tak oddany skokom jak kiedyś, szczególnie, że Finowie cały czas dołują, ale to inna sprawa. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...