Skocz do zawartości

Humor – satelitarny i nie tylko


Gość Anonymous
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

No cóż w nowym 2011 roku zapraszam na Demotowatorowskie spotkanie z absurdami - Dzisiaj kilka dla przykładu absurdów tegoż roku

 

 

Absurd nr 1.:

1293924453_by_dhsana_500.jpg

 

Absurd nr 2.:

1293760450_by_HeySay_500.jpg

 

Absurd nr 3.:

1293912993_by_Liddas_500.jpg

 

Absurd nr 4.:

1293912822_by_Forman_500.jpg

 

Absurd nr 5.:

1293021852_by_Guti_500.jpg

 

 

I do tego przypomina mi się dowcip z telegazety Polsatu:

 

Nie myśl.

Jeżeli myślisz - nie pisz.

Jeżeli piszesz - nie publikuj.

Jeżeli publikujesz - nie podpisuj.

Jeżeli podpisujesz - nie podawaj.

Jeżeli podajesz - nie wysyłaj.

Jeżeli wysyłasz - nie odbieraj.

Jeżeli odbierasz - nie przesyłaj.

Jeżeli przesyłasz - nie kupuj.

Jeżeli kupujesz - nie sprzedajesz.

Jeżeli sprzedajesz - nie wydajesz.

Jeżeli wydajesz - koniec z tobą...

 

Nie wiem czy to tak szedł ten dowcip, ale coś mi się on przypomniał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pitter & @RafiX - wesoło macie w tym Białymstoku :lol2: Jak nie Kononowicz, to teraz to:

 

[flash=480,385]http://www.youtube.com/watch?v=xMuiUWRcUQU

[flash=480,385]

 

To autentyk? :lol2: Jeśli tak, to szacun dla prezentera, bo starał się, a że wyszło jak wyszło to już wina samej TV - nie powinni czegoś takiego wyemitować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pitter & @RafiX - wesoło macie w tym Białymstoku :lol2: Jak nie Kononowicz, to teraz to:
Norma. Tu ludzie mają fantazję i poczucie humoru, nie są zdziwaczali jak w innych regionach Polski. ;)

 

To autentyk? :lol2: Jeśli tak, to szacun dla prezentera, bo starał się, a że wyszło jak wyszło to już wina samej TV - nie powinni czegoś takiego wyemitować.

:arrow:http://www.tv.jard.pl

Chyba autentyk, są dostępne materiały, m.in. pogoda. Ta pogoda to jakiś pic, nijak ma się do rzeczywistości za oknem. Zrobione dla zabawy i dla reklam (np. Krąg należy do Jard).

Ja tu nie widzę powodu dla którego mieli by tego nie emitować. Przynajmniej zwrócili na siebie uwagę, dosyć licznego grona osób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądając To&Owo natrafiłem na ciekawą ilustrację do artykułu "Polska coraz bardziej cyfrowa"

2011011301.jpg

Wydaje mi się, czy ten telewizor faktycznie stoi do góry nogami - to raz.

Dwa - aby telewizor działał trzeba podłączyć przynajmniej zasilanie, inaczej naciskanie przycisków w pilocie nic nie daje, a tutaj kabel zasilania wyraźnie jest nie podłączony. Czym oni są tak uchachani(?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może niektóre telewizory, mają wejścia na wtyki u góry, a nie u dołu,

Nie dawało mi to spokoju...

Na pewno jest to LG bo widać logo, a model prawdopodobnie M227 lub inny bliźniaczo podobny.

http://www.lg.com/pl/sprzet-komputerowy ... 7WD-PZ.jsp

 

Cieszą się, bo od cyfry+ za złotówkę dostali. :lol: A, że stoi "do góry nogami" to nie ważne, jest i ubaw z nowego telewizora. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Artykuł o prezenterze - Rogers Cole-Wilson.

Copy&past z Kuriera Porannego.

 

 

Rogers Cole-Wilson ponad połowę swojego życia spędził poza ojczyzną. Być może w tym roku, na święta Bożego Narodzenia, wybierze się do Sierra Leone, odwiedzi rodzinę. Pierwszy raz po trzydziestu czterech latach. Bo to już tyle czasu minęło od dnia, kiedy Rogers Cole-Wilson wyjechał na studia do Europy.

Białostocki pogodynek

 

Przez dwadzieścia siedem lat Rogers Cole-Wilson żył sobie spokojnie w Białymstoku. Owszem, niektórzy oglądali się za nim na ulicy, chociaż ostatnio coraz rzadziej, bo nawet dzieci już się oswoiły z widokiem przedstawicieli różnych ras na naszych ulicach. To nie to, co kiedyś, kiedy Rogers przyjechał do Polski.

 

– W 1983 roku ciągle słyszałem jakieś komentarze i uwagi – wspomina. – Ale muszę przyznać, że więcej było ciepłych, sympatycznych słów. A jak się zdarzały nieprzyjemne, rasistowskie, to puszczałem je mimo uszu. Bo wiadomo, wszędzie są ludzie i ludziska.

 

Od niedawna życie Rogersa stanęło na głowie. Stał się osobą publiczną, rozpoznawalną. Ludzie go zaczepiają, chcą się z nim sfotografować, proszą o autografy. Zapraszają go do siebie studia telewizyjne.

– Raptem, w wieku sześćdziesięciu lat, stałem się popularny – śmieje się Rogers Cole-Wilson. – A to wszystko przez pogodę.

 

Trzeba uściślić: przez prognozę pogody, bo Rogers jest taką oryginalną pogodynką w TV Jard. Nagranie czarnoskórego prezentera, który nieco dziwną polszczyzną opowiada, jaka będzie pogoda w regionie, trafiło na You Tube i zrobiło furorę. Internauci uznali, że nasz białostocki Rogers Cole-Wilson jest równie atrakcyjny jak Omena z TVN24, jednak zabawniejszy od niej ze względu na problemy z polską wymową. Ale dzięki temu słucha się go z dużą uwagą i prognozy pogody przynajmniej nie są nudne – tak brzmi opinia wielu internautów, wypowiadających się na forum.

 

Z Freetown do Białegostoku

 

Droga Rogersa do naszego miasta nie była prosta. Zanim tu trafił, przemierzył kawał Związku Radzieckiego.

 

Ojczyzna Rogersa to niewielki kraj w zachodniej Afryce, nad Oceanem Atlantyckim. Sierra Leone było przez wieki terenem, z którego zwożono niewolników do Ameryki i Europy. W 1787 roku brytyjskie Towarzystwo Antyniewolnicze wykupiło przybrzeżne tereny i założyło Freetown – miasto dla byłych niewolników żyjących w Londynie. Dzisiaj jest to stolica kraju. Ojciec Rogersa był urzędnikiem, matka, jak większość kobiet w Sierra Leone, zajmowała się domem i dziećmi.

 

– Kiedy w Sierra Leone skończyłem szkołę średnią, dostałem stypendium na studia w Związku Radzieckim – opowiada Rogers Cole-Wilson. – W 1977 roku wyjechałem z Afryki. Najpierw przez rok uczyłem się języka rosyjskiego w specjalnym ośrodku dla studentów zagranicznych w Astrachaniu. A potem przeprowadziłem się do Chersonia, już na studia właściwe.

 

To dzisiejsza Ukraina, miasto Chersoń leży w pobliżu Morza Czarnego, więc nawet mieszkaniec tropikalnej Afryki mógł tu mieszkać, bez poczucia dużego dyskomfortu termicznego.

Rogers studiował nawigację morską. Podczas studiów w Chersoniu poznał białostoczankę. Z dyplomem inżyniera nawigatora morskiego w kieszeni, nie bacząc na fakt, że z Białegostoku do najbliższego morza jest kawał drogi, zakochany Rogers Cole-Wilson przyjechał do naszego miasta. I został w nim na zawsze.

 

Trzeba było pracować

 

– Nie mogłem tu znaleźć pracy nawigatora morskiego – śmieje się Rogers. – Ale zatrudniłem się w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej przy ulicy Ciołkowskiego. Pracowałem w tej firmie kilka lat.

Zanim Rogers spotkał na swojej drodze Jarosława Dziemiana i przyjął jego ofertę pracy w radiu, imał się różnych zajęć.

 

– Ale to nie ma o czym opowiadać, wiadomo, trzeba było pracować. Naprawdę ważna była dla mnie decyzja o związaniu się z Jardem – zapewnia.

 

Najpierw dostał swój program muzyczny na antenie radiowej.

 

– Prezentuję muzykę, którą lubię – mówi Rogers. Czyli reggae i rytmy czarnej Afryki.

 

Rogers Cole-Wilson sam zresztą też śpiewa. Oczywiście reggae i utwory afrykańskie. Ostatnio nagrał własną wersję słynnej piosenki Rivers of Babylon zespołu Boney M. Ale słuchacze radia lubią też, kiedy Rogers śpiewa po angielsku, z polską wstawką w refrenie, piosenkę "Moja droga, ja Cię kocham” Bobby Vintona.

 

– Występuję też podczas różnych imprez organizowanych przez pana Dziemiana – opowiada Rogers. – Bywam konferansjerem, prowadzę konkursy, śpiewam. Ludzie bardzo mnie lubią. Chyba im nie przeszkadza, że nie najlepiej mówię po polsku. Któregoś dnia szef powiedział, że będzie fajnie, jak zacznę zapowiadać pogodę w telewizji. Wiadomo: jak szef każe, to się nie odmawia. I spodobało się. Ludzie oglądają mnie w internecie. Już nie mam miejsca na przyjaciół i znajomych na Facebooku. Wiele osób do mnie pisze. I mówią, że moja kiepska polszczyzna im nie przeszkadza, że dzięki temu prognozy pogody są ciekawsze.

 

Wydawałoby się, że po dwudziestu siedmiu latach życia w Białymstoku Rogers powinien dobrze mówić po polsku. Ale bywa z tym różnie. Słów mu nie brakuje, gorzej z artykulacją naszych – sprawiających nieraz trudności nawet rodowitym Polakom – zbitek spółgłosek.

 

– Kiedyś lepiej znałem rosyjski, bo tam studiowałem – mówi Rogers. – Ale żona nauczyła mnie polskiego, cały czas używam tego języka na co dzień, i mówię coraz lepiej. Dzisiaj już na pewno gorzej by mi było porozumiewać się po rosyjsku. Językiem ojczystym Rogersa jest angielski, bo w Sierra Leone, które przez lata było brytyjską kolonią, jest to język urzędowy. Również ze względu na kolonialną przeszłość w ojczyźnie Rogersa jest wielu protestantów.

 

– Ale są też wyznawcy innych religii: katolicy, muzułmanie – opowiada Rogers. – Nie przypominam sobie, żeby kwestie wyznania były kiedykolwiek zarzewiem konfliktów w Sierra Leone. Niestety, kraj mój był przez lata areną walk plemiennych.

 

Nostalgia daje o sobie znać

 

Od 1992 roku Rogers Cole-Wilson ma obywatelstwo polskie. Jest aktywnym i świadomym obywatelem – interesuje się polityką, nie są mu obojętne sprawy naszego miasta, bierze udział w wyborach.

– Ale mam jedną zasadę: sam nie dam się wkręcić w politykę. Bo wiem, że niektórzy chcieliby mnie wykorzystać dla swoich celów, na przykład w kampanii wyborczej.

 

Przez ponad trzydzieści trzy lata Rogers Cole-Wilson nie odwiedził swojego kraju ani razu. Bywały okresy, kiedy taka podróż byłaby wręcz niebezpieczna ze względu na lokalne konflikty. Kiedy indziej coś innego stawało na przeszkodzie.

 

– Tylko raz przez te wszystkie lata spotkałem się z siostrą – wspomina Rogers. – Umówiliśmy się w Niemczech. Tyle się wydarzyło w mojej rodzinie bez mojego udziału. Pogrzeby, śluby, narodziny dzieci. Bardzo chciałbym pojechać do Freetown, odwiedzić swoich krewnych, zobaczyć, jakie zmiany zaszły w moim kraju.

 

Rogers Cole-Wilson planuje, że marzenie to uda mu się zrealizować w tym roku, że święta Bożego Narodzenia spędzi ze swoimi bliskimi.

 

– Mam sześćdziesiąt lat, dopóki mi zdrowie i siły na to pozwalają, muszę jeszcze zobaczyć Afrykę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czułem, że tak to się skończy:

[flash=480,385]http://www.youtube.com/watch?v=KxJawGCxlIM

 

Z jednej strony śmieszne, ale mi trochę gościa szkoda, bo jednak cel tej całej akcji z pogodą jest zapewne dla nas wszystkich oczywisty... Mam nadzieję, że chociaż dzięki tej "sławie" Rogers coś zyska, czy to od strony finansowej, czy chociaż uda mu się wybrać do Freetown ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...