Pamiętam czasy PRL. Niedziele były wolne a w soboty (pracujące) sklepy były otwarte do 15. Nikt z głody nie umarł, no może z "pragnienia". I nikomu to nie przeszkadzało.
Wtedy nie mieli nic do gadania, albo pracujesz w niedzielę albo szukaj roboty gdzie indziej.
Przekombinowałeś z tymi argumentami.
Jak nadal pracujesz w niedzielę i nadal jesteś za to gratuluję, ale raczej jesteś w mniejszości.
Marzenie ściętej głowy, ale jest to jakiś złoty środek.