Skocz do zawartości

Netflix – oferta programowa


enski
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Obecnie najdroższa produkcja Netflixa. Koszt 130 mln dolarów. Najwięcej kasy zbierają odtwórcy głównych ról. Gal Gadot i Ryan Reynolds każde z osobna kasuje po 20 baniek. The Rock oprócz gaży aktorskiej zbiera dodatkowe frukty za bycie głównym producentem. Reżyser po 10 baniek.

I jak to Netflix rozlicza zyski ze swoich filmów? Każde kliknięcie i obejrzenie zaledwie minuty liczy się jako oglądalność? Jak obejrzy 100 milionów abonentów, to jak konkretnie Netflix na tym zarabia skoro płaci się za subskrypcję całego serwisu, a nie pojedynczego tytułu? Rozumiem, że gwiazdorski film akcji jest wabikiem przyciągającym nowych użytkowników. Ale czy da się później przeliczyć na to ile film zarobił na siebie?  Czy ten The Rock dostaje później dodatkową kasę od każdego widza? Czy jest to rozliczane podobnie jak w serwisach muzycznych? Każda odtworzona piosenka przez 1 użytkownika to przykładowo 1 grosz dla jego twórcy. Czy tu odtworzenie filmu przez 1 użytkownika daje automatycznie symboliczny 1 grosz dla twórcy? 

Czy w takim razie 100 mln odsłon daje później dla twórcy 100 mln x 1 symboliczny grosz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, swordfish napisał:

Obecnie najdroższa produkcja Netflixa. Koszt 130 mln dolarów. Najwięcej kasy zbierają odtwórcy głównych ról. Gal Gadot i Ryan Reynolds każde z osobna kasuje po 20 baniek. The Rock oprócz gaży aktorskiej zbiera dodatkowe frukty za bycie głównym producentem. Reżyser po 10 baniek.

I jak to Netflix rozlicza zyski ze swoich filmów? Każde kliknięcie i obejrzenie zaledwie minuty liczy się jako oglądalność? Jak obejrzy 100 milionów abonentów, to jak konkretnie Netflix na tym zarabia skoro płaci się za subskrypcję całego serwisu, a nie pojedynczego tytułu? Rozumiem, że gwiazdorski film akcji jest wabikiem przyciągającym nowych użytkowników. Ale czy da się później przeliczyć na to ile film zarobił na siebie?  Czy ten The Rock dostaje później dodatkową kasę od każdego widza? Czy jest to rozliczane podobnie jak w serwisach muzycznych? Każda odtworzona piosenka przez 1 użytkownika to przykładowo 1 grosz dla jego twórcy. Czy tu odtworzenie filmu przez 1 użytkownika daje automatycznie symboliczny 1 grosz dla twórcy? 

Czy w takim razie 100 mln odsłon daje później dla twórcy 100 mln x 1 symboliczny grosz?

To nie telewizja i nasze polskie prawa do tantiemów. Netflix płaci ustaloną gażę i tak to powinno wyglądać. Podobnie było z serialem Ranczo, gdzie niektórzy domagali się tantiemów dla aktorów.

 

A blockbustery tworzy się tylko z myślą ściągnięcia mas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z miniseriali podobno "Wąż" jest niezły, ale nie oglądałem. Przestałem w tym roku śledzić większość produkcji Netflixa. Ogólnie jakość seriali na rynku nie jest najlepsza (coraz więcej platform VOD + coraz więcej nowości = coraz więcej średniaków), ale Netflix niestety wyjątkowo oddala się pod tym względem od Amazona, Apple czy HBO. Tam jeszcze można znaleźć jakieś pojedyncze perełki.

 

Widziałem w tym roku jedynie dwa seriale Netflixa, oba solidne średniaki, które całkiem przyjemnie się oglądało. To francuski "Lupin" i polskie "Sexify".

 

Edytowane przez Conan
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Arkon napisał:

Ja może nietypowo, ale gorąco polecam książkę "Gambit Królowej" na podstawie której powstał jeden z najlepszych seriali Netflixa. Przy okazji pytanie o podobnie dobre miniseriale na tej platformie.

Z miniseriali można spróbować "Co kryją jej oczy?" (Behind Her Eyes). Ekranizacja thrillera. Początek może niezachęcający, ale finał mocno zaskakujący.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Conan napisał:

Z miniseriali podobno "Wąż" jest niezły, ale nie oglądałem. Przestałem w tym roku śledzić większość produkcji Netflixa. Ogólnie jakość seriali na rynku nie jest najlepsza (coraz więcej platform VOD + coraz więcej nowości = coraz więcej średniaków), ale Netflix niestety wyjątkowo oddala się pod tym względem od Amazona, Apple czy HBO. Tam jeszcze można znaleźć jakieś pojedyncze perełki.

 

Widziałem w tym roku jedynie dwa seriale Netflixa, oba solidne średniaki, które całkiem przyjemnie się oglądało. To francuski "Lupin" i polskie "Sexify".

 

Niestety mam podobne zdanie, zbyt duże rozdrobnienie i coraz mniejszy wybór. Jednak w miniserialach króluje HBO GO- rewelacyjna "Mare z Easttown", mój faworyt "Witamy na odludziu" czy niezły "Biały lotos".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...