Skocz do zawartości

Project_ALF

Użytkownicy
  • Postów

    5225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Płeć
    Nieustawiona
  • Lokalizacja
    Planeta Melmac (sześć parseków za Hydra Centauris)

Ostatnie wizyty

7899 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Project_ALF

Ekspert

Ekspert (10/11)

437

Reputacja

  1. Better tak, ale z tym Breaking Bad to nie do końca się zgodzę. Jednak FOX wałkował ten serial rok w rok przez wiele lat. Czy to premiery czy powtórki. Później z opóźnieniem względem FOX pojawił się bodajże w Polsacie? Albo TV4 już nie pamiętam. Druga sprawa był to swego czasu jeden z najchętniej i najszerzej piraconych seriali, gdy fora warezowe przynajmniej w naszym kraju pękały w szwach jak nigdy wcześniej i później. Pamiętam, że pierwszy sezon jeszcze nie wzbudził takiego efektu WOW. Dopiero jakoś po drugim sezonie ten efekt WOW stopniowo był uzyskiwany. Przed premierą ostatniego sezonu to już zainteresowanie było olbrzymie. Ja sam oglądałem te odcinki jak się dawniej oglądało z tygodnia na tydzień na FOX. Na Netflix to już raczej gapowicze nadrabiali.
  2. Project_ALF

    Karramba

    Znam jeden przebój, ale nie przytoczę, bo jeszcze zostanę zbanowany gdyż mocno odbiega od norm społecznych.
  3. Może Wojownik nie miał takiej kampanii reklamowej jak Diuna, która wyskakuje wszystkim z lodówki... (gdzie prawdziwym hitem są te sondy uliczne TVN24 wśród ludzi, którzy wychodzili z kina coś a'la sondy uliczne TVP odnośnie telenoweli Klan i serialu Wspaniałe Stulecie - wszyscy jak te pieskie na tylnych szybach samochodów potakują główkami jakie to wspaniałe, najlepsze, najpiękniejsze, najukochańsze, dosłownie można umierać bo nic lepszego kino i telewizja nam już nie pokaże. No może za wyjątkiem... trzeciej części Diuny xD) ...ale miał! Wielokrotnie o tym serialu bębnili, były nawet reklamy w ogólnodostępnej TV, serial też cały czas wisiał na głównej stronie HBO GO czy MAX. W necie również przewijały się reklamy. Każdy sezon tak reklamowali, a gdy serial jeszcze na HBO się nie pojawił to non stop słyszałem w jego zapowiedzi jeden utarty frazes: Bruce Lee wymyślił ten serial! Stąd też utkwił mi w głowie i choćby ze względu na ten frazes coś mnie do tego serialu przyciąga. Ja sam tego serialu jeszcze nie widziałem. Ani jednego odcinka, ale naprawdę trudno było o nim nie usłyszeć. Szczególnie użytkownikom forum SATKuriera, którzy choćby tu na forum są ciągle informowani (atakowani) garścią newsów, dyskusji o serialach, prawach TV, ocenach poszczególnych produkcji, zapowiedziach czy wynikach oglądalności. Kiedyś go pewnie nadrobię. A co do tej dyskusji na temat wyższości jednej platformy nad drugą to niestety każda ma jakieś wady. Niestety. Do słowa idealna, żadna się nawet nie zbliżyła. Ja abonuję HBO Max, bo ich oferta i cena najbardziej przypadły mi do gustu (tych wszystkich TVP VOD, TVP GO, CDA chyba nie ma sensu wymieniać). W przeszłości miałem C+, potem Netflixa, ale jednak ten HBO mam najdłużej... i to nie bez przyczyny. Coś powoduje, że mam go tak długo i wcale nie mam zamiaru go odstawiać chyba, że ten nowy MAX faktycznie podwyższy mi cenę i narzuci jakiś śmietnik z Discovery typu - Wojny Magazynowe czy Eurosporty, które są karykaturą Eurosportów z przeszłości - wtedy się pożegnamy. Póki co jest dobrze. Nie narzekam na ofertę, bo mnóstwo pozycji w HBO mnie interesuje i ciągle się łapę na tym, że jeszcze tego czy tamtego nie obejrzałem. Rotacja też nie jest mała i sporo czasu poświęcam na oglądanie filmów/seriali, które wylatują z oferty, a których jeszcze nie widziałem. Aktualnie na IMDb mam obejrzanych 6 502 produkcji / na Filmwebie ocenionych 6 162. Zerkam sobie teraz co wylatuje z HBO i już wiem, że muszę nadrobić Lobstera, Uniwersystet Sing Sing, Dianę, Marshalla, Sherlocka 1 i 2, Cleo od piątej do siódmej, Stworzenia, DC Liga Super-Pets, Szczęście, Ostatnią Egzekucję, Gościa, 30 minut lub mniej itd. itp. bo na początku kwietnia już ich nie będzie. A propos śmietnika to tak niestety postrzegam Netflixa. Kiedyś już tu na forum o tym pisałem, ale Netflix jawi mi się jako takie wielkie wysypisko śmieci, gdzie w tym całym zalewie beznadziei można wyłapać jakieś perełki, ale żeby się do nich dostać trzeba narazić się na wyciągniecie jakiegoś zdechłego szczura czy przebitej opony. Miałem przez parę lat Netfliksa, ale okazał się wielkim rozczarowaniem. Po pierwsze za Netfliksem nie stoi żadna duża wytwórnia hollywoodzka i filmy wypuszczają słabe lub bardzo słabe, a te które im niby wychodzą stają się jednak rozczarowaniem jak np. Irlandczyk. Nie zrozumcie mnie źle, Irlandczyk mi się nawet podobał, ale jak na ten budżet, aktorów, reżysera, zapowiedzi koniec końców był w moich oczach rozczarowaniem. Oceniłem na 7/10, ale tylko dlatego, że lubię tą tematykę, aktorów, w praniu jednak wyszło to jak wyszło. Podobał mi się też Mudbound, ale też nic poza tym. Historia małżeńska 6/10... i co? Czy z fabuły Netflix ma jeszcze coś godnego do zapamiętania? Jakieś jednostkowe filmy pewnie mi tu za chwilę wymienicie, ale umówmy się żaden film fabularny Netfliksa póki co nie przejdzie do historii "kina". Reszta to dzieło innych wytwórni, które Netflix tylko licencjonuje. Jeśli na Netfliksie jest coś godnego uwagi to na pewno filmy i seriale dokumentalne. Jeśli chodzi zaś o seriale fabularne to... mam z nimi problem. Z jednej strony od zawsze słyszę ochy i achy, ale nikną one w moich oczach gdy każdy serial obejrzę od pierwszego do ostatniego odcinka. I tutaj znów przewija się jedna myśl: Rozczarowanie... Rozczarowaniem dla mnie był Mindhunter, czyli jeden z moich ulubionych seriali ever. Dawno nie widziałem tak wybitnego serialu, ale czemu nakręcili tylko 2. sezony.. .??? Netflix zachował się jak kelner, który nie pozwolił dokończyć mi jednego z najlepszych posiłków jakie jadłem w życiu. Gdzie dalsza część historii? Pokazywali w każdym odcinku kilkudziesięciosekundowe sekwencje z BTK nie wiem na co skoro nie nakręcili kolejnego sezonu/kolejnych sezonów. To tak jakby urwać film w połowie i powiedzieć widzom w kinie, że na więcej nie wystarczyło budżetu. Można się rozejść. Jak już Netflix decyduje się na zatrudnienie Finchera to do licha pozwólcie chłopowi dokończyć jego najlepszy projekt na tej platformie, bo filmy które dla niej spłodził okazały się poniżej jego talentu. W ogóle dziwna prawidłowość... dopóki Fincher był człowiekiem wielkich wytwórni hollywoodzkich dopóty kręcił z reguły prawdziwe hity. Przeszedł do Netflixa i jego filmy obniżyły loty. Udał mu się tylko serial, którego nie pozwolono mu dokończyć. Kolejny serial TOP to Narcos. House of Cards w sumie nie powinienem wymieniać, bo ten serial poznaliśmy jeszcze zanim Netflix do nas wszedł, a i tak koniec końców końcówkę Netflix spartolił koncertowo zwalniając głównego aktora i takich cyrków jest na tej platformie więcej. Weźmy taki serial Dark. Pierwszy sezon WOW. Coś nowego zachwycającego, niepokojącego, ale kolejne sezony wyglądały tak jakby scenarzyści mieli pomysł tylko na sezon pierwszy, a gdy Netflix zamówił sezon kolejny scenarzyści załamali ręce, a nad ich główkami zapaliła się lampka z napisem: "Ale my dalej nie umiemy" więc na szybko wyciągnęli ołówki. Sklecili coś na kolanie i wypuścili. Dalszą historię znamy, kompletnie się ta historia rozmyła. Serial pamiętam tylko pod kątem pierwszego sezonu i niestety takich seriali na Netfliksie jest więcej. Choćby Bloodline, albo ten pseudo legendarny Dom z papieru. No ludzie kochani. Pierwszy sezon był naprawdę fajny, nawet drugi miał coś w sobie, ale kolejne sezony to obraza inteligencji wszystkich narodów na tej planecie. I ja mam zawsze problem jak taki serial ocenić gdzie podoba mi się jeden, dwa sezony... a reszta to jakieś popłuczyny. Widzę, że inni nie mają z tym problemu i dają 10/10, ale dając 10/10 dajecie 10/10 całości, czyli też tym popłuczynom z 3, 4 czy 5 sezonu i nie mam tu na myśli tylko Domu z papieru. Kolejny przereklamowany, przehajpowany serial to BoJack Horseman, ale to już moje prywatne zdanie i można się z tym nie zgodzić. Przereklamowany/przehajpowany oczywiście nie znaczy, że zły. Sorry, ale jednak ocena 8,55 na FW niejako potwierdza to o czym wyżej pisali @swordfish i @spotify Stranger Things... wytrzymałem dwa albo trzy sezony. Już nie pamiętam dokładnie. Mimo, że kocham lata 80., lubię ten młodzieżowy klimat rodem z Goonies czy Super 8 a sam serial podobać mi się podobał, bo Nawet BoJack Horsemana oceniłem dość wysoko to jednak jest on dość mocno przereklamowany i tu jest to co napisał @Arkon marketing, promocja robi różnicę.
  4. Project_ALF

    Boks

    Khalidow był lepszy. Szczęście Adamka, że doznał kontuzji i poddał walkę. Co innego gdyby to był casus Lewis vs Kliczko, gdzie kontuzja Ukraińca była wynikiem ciosów zadanych przez Brytyjczyka. Wtedy to co innego, ale nawet w trakcie walki ewidentnie widać było, że bardziej oszpecony trudami walki jest Adamek. Śmiać mi się chciało gdy Mamedowi w pewnym momencie pomyliły się dyscypliny Walka ogólnie słaba. Niewarta złamanego grosza.
  5. Project_ALF

    TVP Kultura

    Szkoda. Te dwa cykle filmowe to jedne z najbardziej wartościowych pozycji w ramówce TVP Kultura. Dzięki nim dużo świetnych filmów sobie odświeżyłem, ale też nadrobiłem. Oglądałem nawet ich pogadanki przed seansem. Zupełnie niezrozumiała dla mnie decyzja.
  6. Na Upflixie sugerują, że z oferty wylatuje "Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem". Pytanie czy to tradycyjny chochlik jaki zdarza się na tej stronie czy jednak prawda, a jeśli prawda to ciekawe czy wyrzucają całość czy tylko np. pierwsze sezony. Byłoby jednak szkoda. Nie ukrywam, że nie lubię okrojonego kontentu, gdzie brakuje w ofercie określonych odcinków/sezonów. Oby to był jednak chochlik.
  7. 14,90 xD Upadek tej gazetki coraz bliższy. Pamiętam czasy szkolne kiedy połowa klasy przynosiła SK na lekcje, bo stosunek jakości do ceny był odwrotnością tego co obecnie widzimy. Nawet dziewczyny kupowały go dla beki żeby sobie po nim pisać na lekcjach. Były to czasy kiedy na każdym rogu był jakiś kiosk. PS. Przed Świętami w ramach jakiejś promocji kupiłem książkę Juve! Herbiego Sykesa za 5 zeta. Oczywiście nówkę, ale nie będę podawał nazwy sklepu internetowego żeby nie robić reklamy. Świat upadł na głowę. Szaleństwo.
  8. Z audiobooków mam prawie wszystkie Stephena Kinga na smartfonie i tu podobna sytuacja jak z Ojcem Chrzestnym. Czekam na jakieś ładne wydania papierowe, ale jak już się pojawiają to zawsze coś, albo czcionka za mała, albo coś innego. Kilka lat temu za to skompletowałem całą kolekcję Agathy Christie: U mnie tak efektownie jak na obrazku to nie wygląda, bo... nie mam tak szerokiej półki ale jak się je ułoży według kolejności to tak właśnie wyglądają. Pierwszy numer zobaczyłem w reklamie TV, kosztował jakieś śmieszne pieniądze dlatego się skusiłem, a potem od jednego numeru do drugiego i skompletowałem całą kolekcję. Później żałowałem, że nie wziąłem prenumeraty, bo taniej by mnie wyszło i jeszcze jakieś gadżety bym otrzymał. No ale cóż Polak mądry po szkodzie, ale i tak nie żałuje, bo wydanie wyjątkowo ładne. Twarda oprawa, świetna jakość kartek, idealna czcionka, świetne tłumaczenie i bardzo ładne, oryginalnie wykonane okładki. Poza tym kolekcjonuję książki sportowe, głównie piłkarskie, ale mam też dużo koszykarskich (tylko NBA), mam autobiografię Agassiego. W przeważającej większości zagranicznych autorów. Tyle, że tu nie kupuje wszystkiego jak leci. Tylko to co mnie interesuje, tylko to co ma świetne recenzję/oceny - szczególnie biorę pod uwagę to czy książka osiągnęła sukces zagranicą i u nas w kraju - wtedy właściwie jestem pewny, że kupuje produkt sprawdzony. Dlatego nie kupuje niczego w dniu premiery, zazwyczaj po 2 latach od premiery wtedy mam już pełen obraz czy warto kupić czy nie warto. Ponadto takie książki też są z reguły już nieco tańsze, czasami nawet dużo tańsze. I tak jak już wspomniałem przy okazji Ojca Chrzestnego poluję na ładne wydania. Dlatego czasami wydaję nieco więcej dla ładnej okładki. Tak było np. przy okazji autobiografii Tottiego. Kupiłem to specjalne wydanie w twardej oprawie "originals" zamiast tego tańszego standardowego w miękkiej oprawie: Nie jestem też ślepo zawierzony w książki o swoich ulubieńcach i tak np. nie mam w swojej kolekcji żadnej książki Alexa Del Piero - a wyszły w Polsce chyba takie trzy - niestety recenzje miały kiepskie więc odpuściłem. Sentymenty na bok. Autobiografii sportowców, trenerów, działaczy mam sporo, ale nie są moimi ulubionymi jeśli chodzi o tematykę sportową. Kupuję je głównie dla smaczków. Wolę szersze historie jak np. Calcio!, Tor! albo Dream Team. Natomiast nie lubię, nie przepadam za tymi wszystkimi historiami o sportowcach, którzy popełnili samobójstwo. Wiem, że wiele osób je lubi, ale ja do nich nie należę. Z używanych pozycji skusiłem się ostatnio na popularne kiedyś w bibliotekach (głównie szkolnych) Kroniki XX wieku, Sportu, Filmu etc. W latach 90. XX wieku kosztowały majątek, a teraz? Za jedną zapłaciłem jakieś 3-4 zł. Z czego większość naprawdę w świetnym stanie. Niektóre pod względem treści już się zestarzały, ale np. Kronika Filmu jest kapitalna. Polecam każdemu kto interesuje się kinem.
  9. Jasne, że tak. Nie tylko czytam, ale też kupuję. Szczególnie gdy napotkam na jakieś piękne wydania i tak np. ostatnio w moje ręce trafiło to cudeńko z 2022 r.: Wydanie specjalne książki "Godfather" na 50-lecie filmu ze wstępem Francisa Forda Coppoli. Na zdjęciach/obrazkach tego nie widać, ale ta część okładki gdzie jest Marlon Brando, nazwa wydawnictwa i "pięćdziesiątka" błyszczy się w kolorze złota. W Polsce mieliśmy już do czynienia z całym mnóstwem wydań Ojca Chrzestnego, ale tak ładnego jeszcze nie było. Ojciec Chrzestny oczywiście przeczytany po wielokroć jeszcze w czasach, gdy miało się kartę biblioteczną ucznia podstawówki. Wielokrotnie też zbierałem się żeby go kupić i postawić na półce w blasku reflektorów, ale... no właśnie. Te polskie wydania jakie dotychczas wypuszczali kolejni wydawcy no nie powalały na kolana. Kiedy już pojawił się jakiś motyw z filmu graficznie wyglądało to kiepsko, a gdy graficznie było okey wtedy nie było motywu z filmu. I tak w koło Macieju. Wszystko takie na odczep się. Jakby nikomu nie zależało na godnej oprawie tego epokowego dzieła. Lata mijały, co chwila odwiedzałem Empik i co chwila wychodziłem rozczarowany aż do teraz. Za długie czekanie pyszne śniadanie. Najlepsze cannoli jakie jadłem. No i oczywiście poproszę o dokładkę.
  10. Project_ALF

    Serie A

    Kilka szalup piłkarzy opuściło ten tonący statek o nazwie Hellas Verona, a taki Świderski do niego wskoczył. Odważny skubaniec. Zawsze go lubiłem. Ściskam kciuki. Białystok ---> Saloniki ---> Charlotte ---> Werona Jakby ktoś 20 lat temu przeprowadził ze mną quiz bym wskazał co to za sportowiec na podstawie tylko jego miejsc zamieszkania to pomyślałbym, że to jakiś koszykarz, hehe.
  11. Jak na pieniędze jakie wpompowuje się w angielski futbol to nawet te sukcesy w europejskich pucharach nie robią takiego wrażenia jeśli zestawimy je z osiągnięciami klubów hiszpańskich w Europie w XXI wieku. Mamy tu do czynienia z gigantyczną przepaścią na korzyść klubów z Półwyspu Iberyjskiego. Gdy za 100 lat ktoś zerknie na ten okres w futbolu stwierdzi, że była liga hiszpańska i długo, długo nic. Pondadto jeśli temu komuś wpadnie w ręce zestawienie budżetów klubów Premier League w porównaniu z innymi ligami uzna kluby angielskie za jakieś... spaczone. Z całym szacunkiem do klubów z Premier League, ale na ten moment nie wierzę, że będą w stanie zbliżyć się do osiągnięć drużyn hiszpańskich w Europie w nastepnym ćwierćwieczu. Druga sprawa to transfery. Premier League nie od wczoraj jest najbogatsza na świecie, a mimo to: - Messi najlepszy piłkarz w XXI wieku nigdy nie grał w Premier League - najdroższy transfer w historii futbolu, Neymar leci na konto klubu z Francji - Ronaldo swój peak przeżywał w Hiszpanii - Gareth Bale, jeden z najlepszych jeśli nie najlepszy brytyjski piłkarz w XXI wieku, a już na pewno najbardziej utytułowany kojarzony jest z Realem - Harry Kane - najlepszy angielski napastnik gra obecnie w Niemczech, miał szansę pobić legendarny rekord Shearera, ale wolał rekordy w Bayernie - największa wschodząca gwiazda futbolu rodem z Anglii, Jude Bellingham... nie gra w Premier League - genialny Mbappe nawet nie jest specjalnie łączony z transferem do Premier League. Więcej na jego temat mówiło się nawet w kontekście Arabii Saudyjskiej niż Premier League Można tak wymieniać, wymieniać, wymieniać... Przekładając to na futbol w wydaniu drużyn narodowych tutaj Anglicy owszem podciągnęli się w porównaniu z tym co działo się przed 2018 rokiem, ale wciąż niczego nie wygrali. Zmierzam do tego, że liga dopiero od niedawna ma jakieś przełożenie na reprezentację tego kraju, bo dotychczas były same większe lub mniejsze, ale jednak wpadki i kompormitacje, i to powiedziałbym nawet, że w ujęciu ciągłym (jedno trofeum od 93 lat kiedy to zainaugurowano pierwszą edycję FIFA World Cup, a kilkadziesiąt lat później UEFA EURO. Shame!). Na 20 trenerów w obecnym sezonie Premier League ledwie 5 to Anglicy i to w klubach, które szału nie robią. Jak sobie to wszystko porównam do najbliższej memu sercu Serie A to w czasach prosperity kiedy w tą ligę były wpompowywane największe pieniądze wówczas żadna inna liga nie odfrunęła lidze włoskiej tak jak hiszpańska odfrunęla angielskiej w liczbie skalpów w XXI wieku. Nie wiem czy zdarzył się rok w którym włoska drużyna nie zameldowałaby się w finale jakiegoś europejskiego pucharu - jeśli tak - należało to do rzadkości. Kluby Serie A regularnie biły kolejne rekordy transferowe. Najlepsi piłkarze grali we Włoszech. Najlepsi włoscy piłkarze nie opuszczali swojej ligi. Taki Gianfranco Zola odszedł, bo w najlepszych klubach Serie A nie było już dla niego miejsca, a kadra narodowa krótko po jego wyjeździe z niego zrezygnowała, bo konkurencja była ogromna i na nikim jego magia w Premier League nie robiła specjalnego wrażenia. Dorosła reprezentacja osiągała sukcesy (także ta młodzieżowa, patrz: EURO U21), a liga produkowała dziesiątki wybitnych trenerów. A przecież włoski futbol utrzymywał się właściwie samoistnie, z majątku krajowego (Agnelli, Moratti, Berlusconi, Sensi, Cragnotti, Mantovani, Gori, Parmalat etc.). Dla mnie to jest miarą bogactwa i potęgi, a przede wszystkim systemu, gdzie wszystko właściwie prosperuje. W przypadku Premier League można mówić co najwyżej o niegospodarności, gdyż dysponując takimi pieniędzmi musisz dystansować konkurencję. Po prostu musisz. Tymczasem nawet teraz zerkając na ten sezon najwięcej punktów w rankingu UEFA na półmetku zgarnęli odpowiednio: reprezentanci Serie A i Bundesligi, a przecież jedni i drudzy to golasy w porównaniu z obecnymi apanażami Premier League.
  12. Jeszcze "Pohamuj entuzjazm" na który czekam najbardziej
  13. Project_ALF

    TVP Kultura

    Gdzie się podział 12. odcinek serialu Rawhide? Poprzednio był 11. odcinek. W tę niedzielę/poniedziałek emisji nie było, a w następne weekendy widzę zapowiedzi 13 i 14 odcinka. A co z 12 odcinkiem?
  14. Nie ma co liczyć na VOD. Na szczęście po latach posuchy coraz więcej klasycznych produkcji pojawia się w ogólnopolskich kanałach TV. Mimo wszystko z każdym mijającym rokiem człowiek coraz bardziej tęskni za nieodżałowanym TCM. Przepiękny był to kanał. PS. Co do westernów z Eastwoodem to 1 listopada na TVP2 widziałem w ramówce Muły siostry Sary.
  15. Cztery strony A4, każdy tytuł jeden pod drugim bez żadnych odstępów (czcionka 10, Verdana). Mniej więcej tyle tytułów znajduje się na mojej prywatnej liście ulubionych filmów do których wracam dość często. Część z nich to arcyznane dzieła światowej (wróć! - głównie amerykańskiej kinematografii - pewnie jakieś 90% albo i więcej to kino Made in USA), inne to nieco mniej popularne produkcje, które jednak sam osobiście bardzo sobie cenię. Zawężając tę listę skupię się tylko na tych najbardziej nieśmiertelnych produkcjach z mojej listy, które przychodzą mi do głowy. Niech będzie tylko 5 tytułów, oczywiście fabularnych. Nie biorę pod uwagę animacji: Skazani na Shawshank, bo taka popularność w serwisach ratingowych nie może być przypadkiem (lata mijają, ludzie rodzą się, dojrzewają, umierają, zmieniają się pokolenia, gusta, a Shawshank Redemption wciąż niepodzielnie króluje w rankingach IMDb, Filmwebu i wielu innych popularnych stron internetowych, a mówimy tu przecież o różnych algorytmach. Niestraszne im multikonta z Indii i innych Nigerii). Nie ukrywam, że ja również ubóstwiam ten obraz i za każdym razem po jego projekcji zastanawiam się jak to możliwe, że film mający takie poparcie w sieci miał tak nędzny wynik w boxoffice? Jak to możliwe, że mimo wielu nominacji nie zgarnął choćby jednej statuetki? Jak to możliwe, że z takiej sobie knigi można było wycisnąć takie coś? Ja też chciałbym to wiedzieć Stefan... Ojciec chrzestny = sukces. Chronologicznie było to tak: Książka okazała się jednym z największych bestsellerów w swoim gatunku. Film okazał się boxofficowym gigantem, szczególnie jak na czasy w których miał premierę. Oscary się posypały i tu też użyję argumentu o czasach w jakich miał premierę. Mówimy tu o latach 70. XX wieku, gdzie arcydzieła amerykańskiej kinematografii powstawały taśmowo. Jednym z takich arcydzieł był Ojciec Chrzestny 2. Najlepszy sequel wszechczasów? Bardzo możliwe. Brando, Pacino, De Niro, Keaton, Duvall, Caan, Cazale, Strasberg... może się zakręcić w głowie od tych wszystkich nazwisk... Do dziś trwa dyskusja, który film był tym lepszym. Tak czy siak nie byłoby Godfathera part II, bez Godfathera part I. Przeminęło z wiatrem. Premiera tego filmu okazała się epokowym wydarzeniem. Scorsese kiedyś powiedział o Marlonie Brando, że istniało kino przed Brando i po Brando - on stanowił granicę. Gone with the Wind w 1939 roku było taką właśnie granicą. Mało filmów wyprzedziło swoją epokę tak jak ten wielki klasyk, który pewnie nawet w chwili swojej 100. rocznicy będzie się oglądało wybornie. Mało który film z tamtych czasów ogląda się po latach tak dobrze. Wiem, bo masowo oglądam filmy z tamtych czasów. Do większości już nigdy nie wrócę, a do Przeminęło jak najbardziej. Zwłaszcza w Święta. Wchodzi zawsze przyjemnie. Dwunastu gniewnych ludzi, czyli przykład tego jak niewiele trzeba żeby stworzyć film niezapomniany, kultowy. Wystarczy tylko lub aż wielkie aktorstwo. Myślę, że już w podstawówce można śmiało go pokazać jako inspirację dla przyszłych filmowców, ale też prawników. O ile jeszcze Przeminęło był gigantem kasowym pod względem budżetu i boxofficu to 12 Angry Men ogląda się doskonale pomimo zdecydowanie mniejszych nakładów. Film fenomen. Według Filmwebu średnia moich ocen to 6,6 (o dziwo dotyczy to zarówno filmów jak i seriali) i niestety ciągle spada, bo coraz mniej jest filmów, które oceniam 10/10. Według IMDb mam ocenionych ponad 6000 filmów i seriali. Z czego jakieś jakieś 1100 oceniłem 10/10, ale to też dotyczy m.in. seriali animowanych czy filmów dokumentalnych więc nieco się tego uzbierało. Jakbym miał wybierać tylko ulubione filmy to miałbym niemałą zagwozdkę. Musiałbym chyba sporządzić jakieś TOP 50 z dopiskiem kolejność przypadkowa, bo aż głowa może rozboleć od rozkminiania dlaczego ten film jest lepszy od tego. Musiałbym chyba sporządzić listę według gatunków albo dat żeby to miało jakieś ręcę i nogi. Nad serialami muszę jeszcze pomyśleć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...