Skocz do zawartości

Piłka nożna: Ekstraklasa


bogdan425
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie widze z tym nic zdrożnego że kluby się przenoszą z małych do dużych miast.Decyduje sponsor a nie lokalne sentymenty.To tak jak w filmie CZARODZIEJ z HARLEMU:"kto murzyna ma u tego murzyn gra".

Amica połączyła się z Lechem ,Groclin z Polonią.Jeśli nadal na Legie będzie przychodzić tyle kibiców co teraz to być może kiedyś Legia połączy się np. z Pogonią Szczecin i tam będzie grać :brawo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Kolejny działacz zatrzymany, tym razem chodzi o asystenta sędziego Antoniego F. 52 - letni Piotr K. obserwator piłkarski z Rudnika został wczoraj zatrzymany przez CBA i przewieziony do Wrocławia, gdzie dzisiaj będzie przesłuchany przez prokuraturę. Piotr K. to były piłkarz Stali Stalowa Wola i Orła Rudnik, były sędzia, a od kilku lat obserwator piłkarski mający do tej pory niezkazitelną opinię." Te informacje podają dzisiejsze "Nowiny"

Co ciekawe zatrzymany od 20 lat uczył w szkole w Rudniku, wstydzcie się wszyscy złodzieje i naciągacze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zygmunt Solorz, od niedawna właściciel Ślaska chce sprowadzić do Wrocławia... Euzebiusza Smolarka. Nie wiem ile w tym prawdy, ale zaczyna się na dobre wydawanie pieniędzy. Najpierw własny kanał Śląsk.tv i teraz jeszcze te informację o transferze.

 

...nie zmienia to faktu że mistrzem będzie Kolejorz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem tylko czy Ebi Smolarek będzie chciał wrócić do Polski chyba, że dostanie wysoki kontrakt. Dla samego zawodnika na pewno będzie to korzystne wrócić do Polski i grać za mniejsze pieniądze niż grzać ławę w klubie zagranicznym, ale zarabiać więcej.

xxlukasz91xx skąd masz tą informację ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytajac dzisiejszy Przeglad Sportowy dochodze do wniosku (a raczej utwierdzam sie w przekonaniu) ze Grzegorz Lato na stanowisku prezesa pzpn to skonczony [beep]ch. Za czasow Listka dzialo sie cos pozytywnego (niezawsze, ale jednak). Widac ze obecny nie radzi sobie z mediami, nie zawsze wie co powiedziec, a co gorsza kryje starych kolezkow ze zwiazku. Mam wrazenie ze posmak korupcyjny w polskiej pilce pozostanie przez dlugie lata.

Ps. Wsrod nastepnych zatrzymanych widze kogos z grupy: Jan U., Boguslaw K. lub Orest L.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sportowefaktu piszą o niezłej aferze związanej z Legią Warszawa "Szykuje się nie lada afera z udziałem warszawskiej Legii. Monomotapa United, były klub Takesure'a Chinyamy twierdzi, że Legia nie zapłaciła za zawodnika - donosi Dziennik.

Monomotapa United skierowała już całą sprawę do FIFA. Tymczasem menedżer Wiesław Grabowski, który pośredniczył w transferze reprezentanta Zimbabwe, zapewnia, że to działacze z Afryki próbują wyłudzić pieniądze.

 

Piłkarz Legii został wypożyczony z Monomotapy w lipcu 2007 roku. Legia miała prawo pierwokupu zawodnika, z którego skorzystała płacąc za Takesure'a Chinyamę 300 tys. euro. Działacze afrykańskiego klubu, utrzymują, że do dziś nie zobaczyli nawet części tej kwoty."

Ciekawe tylko jak zakończy się ta sprawa pewnie jednak Legia będzie musiała zapłacić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytaliście się, kiedy zatrzymają byłych piłkarzy Legii - i macie - Sergiusz Wiechowski. :)

Kocham te przekrecanie faktów. Tak samo jak było to z Sarnatem czy Kaliciakiem. A Zarzuty dotyczac Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Zawsze trzeba dodać coś aby ludzie lepiej czytali.

 

andi12 tez przekrecasz fakty. To nie afera związana z Legią ale z Grabowskim. I nie chodzi tylko o Chinyame ale takrze Matawu, Sharaniego i kilku grajacych w KS WIsła. Ale to żadna nowość takie prkatyki w Afryce są powszednością. W Polsce fikcyjne kluby także kiedyś mieli Janusz Romanowski i Krzystof Sieja odpowiendio pogoń Konstancin i Opal Lubosz i zarabiali na piłkarza ktrych byli włascicielami a nigdy nie grali w tych klubach. Teraz chyba FIfa zabroniła tego ale w Afryce fałszowanie dat urodzenia, lewe paszporty czy zarobki menagerów na transferach to powszedność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fuzja jaką dokonano w przypadku Polonii i Groclinu nie była jedyną jaka miała miejsce w Polsce. Nasz najbliższy rywal Lechia Gdańsk w swojej historii też łączył się z inną drużyną z Wielkopolski, jednak pamięć kibiców z Gdańska jest zawodna czemu dali wyraz podczas meczu w Gdańsku.

 

Żeby odświerzyć im pamięć, a także naszym sąsiadom z nad kanałku, którzy licznie wspierali kibiców Lechii pikietujących przed ówczesną siedzibą PZPN przeciwko polityce związku - zamieszczamy informację jaka znajduje się na stronie internetowej Lechii Gdańsk, a opisującą historię fuzji ich klubu z klubem Olimpii Poznań.

 

Łączenie dozwolone

 

Losy Olimpii Poznań i Lechii Gdańsk w ostatnich kilkunastu latach przeplatały się kilkakrotnie. W sezonie 1983/84 oba kluby rywalizowały o awans w II lidze. Lepsi okazali się gdańszczanie, zadecydował bilans bramkowy. W sezonie 1987/88 poznaniacy w barażach pokonali biało-zielonych i to oni utrzymali się w ekstraklasie. W sezonie 1994/95 Olimpia Poznań miała szansę zostać rewelacją rozgrywek, w których pod wodzą Grzegorza Laty zdobyła jesienią 20 punktów i zajęła 5. miejsce. Po cichu liczono nawet na awans do Pucharu UEFA. Jednak problemy finansowe właściciela klubu, Bolesława Krzyżostaniaka, spowodowały sprzedaż najlepszych piłkarzy - Mielcarskiego, Szymkowiaka i Jaskota - w przerwie między rundami do Widzewa Łódź. Wiosną drużyna zdobyła tylko 11 punktów i z trudem utrzymała się w I lidze. Wtajemniczeni twierdzili, że poznaniacy za wszelką cenę muszą uniknąć degradacji, aby po zakończeniu sezonu sprzedać swe pierwszoligowe miejsce innemu klubowi. A można było tak zrobić, gdyż paragraf 20. "Przepisów w sprawie organizacji rozgrywek w piłkę nożną" dawał taką możliwość: "(...) w przypadku połączenia się klubów różnych klas, nowy klub pozostaje w klasie wyższej (...)".

 

Na mecze Olimpii w tym czasie przychodziło kilkuset widzów, a bywały spotkania, które oglądała garstka ludzi. Mający gwardyjski rodowód klub w swoim mieście popularnością ustępował nie tylko Lechowi, ale nawet Warcie. Prezesem był właściciel firmy Bolplast, "Bolo" Krzyżostaniak. To on stał na czele fundacji Olimpia-Futbol, finansującej golęcińskiego pierwszoligowca. W czasie swojego prezesowania, uwikłany był w różnego rodzaju konflikty finansowe, m.in. z PZPN czy Ryszardem Górką (sponsorem Lecha Poznań). Głośno było także, gdy chcąc otrzymać kredyt, zastawił karty zawodnicze w jednym z banków. Wszystkie te czynności sprawiały, że poznański klub brnął w coraz większe długi. Krzyżostaniak wymyślił więc, że swój klub przeniesie w inne miejsce w Polsce, gdzie będzie większe zainteresowanie kibiców, lokalnych władz oraz miejscowego biznesu. Wybór padł na Lechię Gdańsk, którą mało kto się wtedy interesował. Klub żył z transferów utalentowanych wychowanków. W sezonie 1994/95 zespół opuścili m.in. Kaczmarek, Kaczmarczyk, Unton, Giruć. I tak osłabiany zespół spadł w końcu do III ligi. Prezesem klubu od stycznia 1995 był wiceprezydent Gdańsk Henryk Woźniak. To właśnie jemu została przedstawiona propozycja pozyskania miejsca w ekstraklasie. Pomysł ten szybko został podchwycony przez skupionych wokół niego działaczy.

 

To my - Lechia

 

24 czerwca 1995 roku podpisany został wniosek o powołaniu Gdańskiego Klubu Piłkarskiego Lechia, którego prezesem został Woźniak. Umowa o fuzji została podpisana z wiceprezesem Olimpii Jerzym Łupickim. Trenerami zespołu mieli zostać Hubert Kostka i Wojciech Wąsikiewicz, którym w poprzednim sezonie nie udało się utrzymać w ekstraklasie Petrochemii Płock. Udziałowcem tej nowej drużyny został Janusz Romanowski, wtedy szef Rady Sponsorów Legii Warszawa i prezes Pogoni Konstancin. Według ustaleń, GKP Lechia miała zająć miejsce Olimpii w I lidze, a Romanowski miał umiescić w niej zawodników ze stajni Pogoni Konstancin. W zarządzie nowego klubu zasiedli: prezes Woźniak, działacz Leszek Lis, dyrektor Lechii Zbigniew Golemski, Krzysztof Dmoszyńki (Pogoń K.) oraz Łupicki. Z moralnego punktu widzenia fuzja ta była zjawiskiem nagannym, jednak w świetle prawa całkowicie legalna. 3 i 7 lipca 1995 roku w Warszawie odbył się zjazd sprawozdawczo-wyborczy PZPN, na którym prezesem związku został Marian Dziurowicz. W czasie tych obrad potępiono niemal jednogłośnie fuzje Olimpii z Lechią oraz GKS Tychy z Sokołem Pniewy. Stosunkiem głosów 84 do 5 nie dopuszczono Gdańska i Tychów do I ligi, choć prawo na to pozwalało.

 

Drużynę poznańsko-gdańską tworzyli piłkarze Olimpii, wyróżniający się piłkarze Lechii oraz posiłki z Pogoni Konstancin. 29 lipca drużyna Olimpii Poznań miała zainaugurować rozgrywki ekstraklasy meczem ze Śląskiem Wrocław, a miejscem tego spotkania miał być stadion przy Traugutta. Do końca nie było wiadomo, czy wrocławianie przyjadą do Gdańska, jednak na szczęście dla nowej drużyny - przyjechali. Piłkarze zagrali z napisem "To my Lechia", a na trybunie honorowej pojawiło się mnóstwo vip-ów. Prałat Henryk Jankowski rozdawał medaliki przywiezione z Rzymu od Ojca Świętego. Przed meczem Krzyżostaniak powiedział tygodnikowi Piłka Nożna: "Lechia w I lidze jest moim ogromnym sukcesem. Czekam jednak na większe osiągnięcia. W Gdańsku jest przecież atmosfera przychylna piłkarzom, a to przecież najważniejsze". W obecności 14 tys. spragnionych ekstraklasy kibiców, Lechia-Olimpia pokonała Śląsk 2:1, a decydującą bramkę zdobył wychowanek Lechii, Grzegorz Król. Na stadionie była najgorętsza atmosfera w całej Polsce. Gdańscy kibice, zachęcani przez Bogdana Łazukę, ponieśli głośnym dopingiem swych ulubieńców do wygranej. - "Przy takich kibicach nikt nam z Gdańska nie zabierze ekstraklasy" - oznajmił po meczu prezes Woźniak.

 

Najpierw lider, później walkower

 

Terminarz tak się ułożył, że w drugiej kolejce Lechia-Olimpia znów grała u siebie. Tym razem przeciwnikiem był beniaminek Amica Wronki. Gdańska drużyna wygrała ponownie, a bramkę znów zdobył 17-letni Król. Na stadionie zjawiło się ok. 10 tys. widzów, a w drużynie zadebiutowali Emmanuel Tettech z Ghany i Jacek Grembocki. Wyjazdowy mecz 3. kolejki został przełożony na wrzesień, więc kolejne spotkanie biało-zieloni znów rozegrali w Gdańsku. W mediach gdańska drużyna występowała pod różnymi nazwami: Olimpia, Lechia, Olimpia/Lechia czy też Lechia-Olimpia. Drużyna została zaakceptowana przez większość gdańskich kibiców, którzy w bardzo licznej ilości przybywali na jej mecze. Frekwencja w Gdańsku należała obok Olsztyna i Szczecina do największych. I właśnie ten atut pomógł w odniesieniu kolejnego zwycięstwa. W pokonanym boju został GKS Bełchatów i z kompletem punktów gdańszczanie zostali liderem. Chyba nikt nie przewidział tak pomyślnego scenariusza. Bramkę w tamtym meczu zdobył Marcin Janus, który obecnie jest przymierzany do II-ligowej Lechii.

 

Pierwszy mecz wyjazdowy zakończył się remisem 3:3 z Siarką Tarnobrzeg. Wynik ten był szczęśliwy dla gospodarzy, którzy wyrównującą bramkę zdobyli w 90 minucie. Następny mecz biało-zieloni mieli rozegrać w Gdańsku z GKS Katowice. Regulamin stanowił: "Zawody organizują sekcje piłki nożnej klubu będącego gospodarzem (w terminarzu na pierwszym miejscu). Każda drużyna wyjeżdża na zawody na własny koszt. Gospodarze zawodów są zobowiązani powiadomić listem poleconym przeciwnika, Wydział Gier, Kolegium Sędziów o miejscu i godzinie co najmniej na 7 dni przed terminem zawodów, jeżeli spotkanie odbywa się w dniu wyznaczonemy terminarzem". Mimo że klub z Katowic został odpowiednio wcześniej o wszystkim powiadomiony, wybrał się w podróż do Poznania i tam czekał na mecz. O tej samej porze w Gdańsku drużyna Lechii-Olimpii oczekiwała katowiczan na stadionie. Mecz się nie odbył, a w późniejszym czasie gdańszczanie zostali ukarani walkowerem. Tego gestu drużynie z Katowic gdańscy kibice nie zapominają do dnia dzisiejszego.

 

Równanie w dół

 

W szóstej kolejce lechiści przegrali po dobrym meczu z Widzewem, a w drużynie zadebiutował Grzegorz Motyka, który zastąpił w składzie Grembockiego, wyjeżdżającego do III ligi niemieckiej. Kolejny był wielki hit. Lechia podejmowała Legię Warszawa, która kilka dni wcześniej wygrała swój pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Spotkaniu towarzyszyło ogromnie zainteresowanie, na stadionie zasiadło 15 tysięcy ludzi. Gdańszczanie przegrali 1:3, a swą pierwszą bramkę w lidze zdobył Tetteh. Po tym spotkaniu drużyna gdańsko-poznańska zajmowała 8. miejsce z 10 punktami. Następnie przyszły dwa mecze wyjazdowe: wygrana ze Stomilem i porażka w Mielcu. Drużynę w tym czasie wzmocnił Tomasz Unton, który pół roku wcześniej został sprzedany przez Lechię do Legii.

 

Następny w terminarzu był Lech Poznań, lecz wzorem katowiczan wybrał drogę łatwych punktów i pojechał na mecz na stadion Olimpii. Podobno tak nakazał "Magnat", czyli prezes PZPN Marian Dziurowicz, który w ten sposób chciał się pozbyć Krzyżostaniaka i jego drużyny (trzeci walkower oznaczał karną degradację). "Bolo" składał w tym czasie mnóstwo skarg i zażaleń do różnych instytucji m.in. UKFiT oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego. Przeciwko polityce związku 25 września demonstrowali w Warszawie pod siedzibą PZPN-u gdańscy kibice, których wspierali fani Legii.

 

Tymczasem porażka z Zagłębiem Lubin zepchnęła gdańszczan na 13. miejsce. Potem był bezbramkowy remis fuzyjnych drużyn, czyli Lechii-Olimpii z Sokołem Tychy. Hutnik Kraków bez problemów pokonał Lechię, której morale w ostatnich tygodniach dość mocno po[beep]adło. Kolejny domowy mecz musiano ze względu na możliwy walkower rozegrać w Szczecinie. Działacze Pogoni zgodzili się zamienić rolą gospodarza i obiecali przyjazd wiosną do Gdańska. Biało-zieloni dzięki temu nie zostali wyrzuceni z ligi, a zwycięstwo w tym meczu pozwoliło im dodatkowo złapać oddech. W Zabrzu gdańszczanie przegrali z Górnikiem 0:2. W ostatnim meczu na własnym boisku pokonali ŁKS 4:2, a mecz oglądało już tylko 4 tys. kibiców. Na koniec rundy przyszła wysoka porażka w Częstochowie z Rakowem 0:4. Rundę jesienną piłkarze Lechii-Olimpii zakończyli na 15. miejscu (spadkowym) z dorobkiem 20 punktów. Nie do końca było wiadomo, co będzie dalej...

 

Przerwa zimowa

 

Wojna z PZPN-em trwała dalej. Warszawska centrala podjęła decyzję o wygaśnięciu członkostwa w strukturach PZPN-u Fundacji Piłkarskiej Olimpia-Futbol. PZPN podtrzymał decyzję, że w rundzie wiosennej Lechia/Olimpia będzie mogła grać w Gdańsku tylko i wyłącznie wtedy, gdy przeciwnik wyrazi zgodę. Oznaczało to, że rychło któraś z drużyn zagrożonych spadkiem wybierze rozwiązanie w postaci zameldowania się w Poznaniu, co oznaczałoby kolejny, śmiertelny tym razem walkower dla podopiecznych Huberta Kostki.

 

W zespole nastąpiły spore roszady tranferowe. Drużynę opuścili Marcin Janus oraz Arkadiusz Bąk, przenosząc się do Wronek. Obaj piłkarze zostali zdyskwalifikowani przez zarząd klubu, następnie prezes Krzyżostaniak zażądał za ich transfer 17 miliardów starych złotych. Ostatecznie karę zawieszono, a działacze obu klubów doszli do porozumienia. Do Polonii Warszawa odeszli natomiast Sławomir Matuk i Marcin Nowak. Nie doszedł do skutku transfer utalentowanego Grzegorza Króla do Royal FC Antwerp. Na transfer nie zgodził się m.in. trener Kostka, który uznał, że młody napastnik powinien rozwijać swój talent w Polsce.

 

Drużynę wzmocnili Juliusz Kruszankin i Piotr Mosór. Obaj zawodnicy pochodzili z Pogoni Konstancin. Pozyskano także Piotra Rajkiewicza z Gwardii Warszawa oraz Rafała Rutę ze Stali Mielec oraz dokooptowano wychowanków gdańskiego klubu, Tomasza Dawidowskiego i Marcina Kubsika. Nie doszedł do skutku najbardziej medialny transfer w postaci Dariusza Dziekanowskiego. Powracający z FC Koeln 33-letni były reprezentant Polski przez kilka tygodni trenował w Gdańsku, ostatecznie jednak nie porozumiał się z prezesem Krzyżostaniakiem. W końcu trafił do warszawskiej Polonii, której pomógł w awansie do ekstraklasy.

 

W lutym nastąpił przełom na linii sporu Lechii-Olimpii z PZPN. Wyrażono wolę, aby konflikt załatwiony został polubownie i umożliwić w ten sposób grę w Gdańsku drużynie poznańsko-gdańskiej. Warunek, jaki stawiali działacze centrali, to wycofanie pozwów z sądu przez Krzyżostaniaka. "Bolo" jednak nie miał zamiaru odpuścić ot tak sobie. Chciał, aby związek przyznał się do błędu zakazującego fuzję oraz unieważnił przyznane walkowery. Na to jednak prezydium PZPN nie chciało przystać.

 

Początek wiosny

 

Pierwsze dwa mecze Lechii, ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne, zostały odłożone w czasie. Dzięki temu biało-zielonio rozpoczęli rozgrywki meczem u siebie ze Stomilem Olsztyn. W obecności 6 tys. widzów gospodarze przegrali 1:2, a honorową bramkę zdobył Marcin Ciliński. Następne mecze przyniosły jednak zdobycz punktową. Wyjazdowe zwycięstwo w Bełchatowie, remis ze Śląskiem i wygrana z Siarką świadczyły o tym, że zespół został dobrze przygotowany do rozgrywek i istnieje duża szansa na jego utrzymanie.

 

Wtedy jednak przyszła sromotna klęską na własnym boisku. Najstarsi kibice biało-zielonych nie pamiętali, kiedy ich zespół przegrał w Gdańsku tak wysoko. Porażka 1:7 z walczącym o mistrzostwo Polski Widzewem była tym bardziej dotkliwa, że owo widowisko do jednej bramki oglądała rekordowa liczba widzów (10 tysięcy), jaka pojawiła się wiosną na Traugutta. Honorową bramkę dla Lechii-Olimpii w 90 minucie uzyskał Tetteh. Warto także przypomnieć, że w tym meczu zadebiutował Dariusz Gładyś, zastępując w drugiej połowie kontuzjowanego Piotra Wojdygę. Pozostał w bramce aż do końca sezonu.

 

W kwietniu gdański OZPN zarejestrował klub piłkarski Lechia-Olimpia Gdańsk, który przejął wszystkie aktywa i pasywa Olimpii Poznań. Tym samym oznaczało to, iż nie jest wymagana zgoda rywala na rozgrywania meczów ligowych w Gdańsku. PZPN utrzymał jednocześnie walkowery za jesienne mecze z GKS Katowice i Lechem Poznań.

 

Ku spadkowi

 

Brak sukcesów w kolejnych meczach sprawił, że rezygnację z prowadzenia drużyny złożył trener Hubert Kostka, który dość miał już bałaganu organizacyjnego i chyba zrozumiał, że drużyna płynie w kierunku spadku. Zastąpiony został przez będącego zawsze pod ręką Stanisława Stachurę, który w sezonie 1987/88 spadł z Lechią z ekstraklasy. Czy historia lubi się powtarzać? Miało się okazać już w czerwcu. Mało tego, ten sam trener prowadził zespół Lechii-Polonii, gdy w czerwcu 2001 spadał do III ligi. W pięciu pierwszych meczach pod jego wodzą Lechia-Olimpia zdobyła jedynie 2 punkty. Powoli każdy zaczynał wątpić, czy utrzymanie w I lidze fuzyjnej drużyny będzie możliwe.

 

Zdobycie 10 punktów w ostatnich czterech meczach nie wystarczyło do zajęcia bezpiecznego miejsca w tabeli. Zabrakło 2 punktów, straconych w meczu Z Górnikiem Zabrze, kiedy to Tomasz Hajto w 78 minucie doprowadził do remisu. Gdyby nie dwa walkowery, drużyna utrzymałaby się w lidze, a spadłby GKS Katowice, który zgromadził na mecie sezonu 3 punkty więcej od gdańszczan.

 

W ostatnich meczach większość piłkarzy w składzie stanowili lechiści: Gładyś, Pawlak, Unton, Dawidowski, Kubsik, Król, Motyka. Była więc nadzieja, że w następnym sezonie drużyna powalczy o powrót na piłkarskie salony. Tym bardziej, że większość piłkarzy po ostatnim meczu deklarowała chęć pozostania w Gdańsku. W drużynie w sumie zagrało 28 zawodników, najwięcej grali: Sadzawicki (31 meczów), Tetteh (30), Król (30), Suchomski (29), Ciliński (26), Pawlak (25). Najwięcej bramek zdobyli: Tetteh (9), Suchomski (6), Unton (5), Ciliński (3).

 

Pozostali piłkarze zostali w Gdańsku i wraz z piłkarzami III-ligowych rezerw, które wycofano z rozgrywek, stanowili kadrę drugoligowej Lechii-Olimpii, którą w mediach już traktowano jako Lechię. Porażki z KP Wałbrzych, Polonią Bytom i Naprzodem Rydułtowy na początku sezonu nie zwiastowały pomyślnego sezonu. W czerwcu następnego roku przyszło drużynie Lechii-Olimpii po raz drugi z rzędu przeżyć spadek. Tym razem do III ligi.

 

A po rocznym pobycie w tej klasie rozgrywek, działacze znów zatęsknili za fuzja i bałaganem. Tym razem "panną" do wzięcia była drugoligowa Polonia Gdańsk, drużyna podobnie jak Olimpia Poznań bez kibiców, ale za którą stał biznesmen Antoni Ptak... To już jednak inna historia.

 

lechia.gda.pl

 

a na Polonię to psioczycie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli Kolejorz nie zmieni swojej gry to majstra nie będzie. Nie można z takim ŁKS tracić punktów.Za tydzień trzeba puknąć Legię.W innym wypadku niestety majstr pojedzie do Warszawy albo Krakowa.Brakuje dobrych zmieników.Powtarzam z uporem maniaka-odwiesić Piotrka Reisaa.Póki co w Polsce obowiązuje domniemanie niewinności więc może grać.Lechowi brakuje wartościowych zmienników więc Piotr się przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...