Dzisiaj zostałem nieźle nabity w butelkę przez naszą Telewizję Publiczną. W programie telewizyjnym i Telegazecie transmisja ze skoków narciarskich miała rozpocząć się o 2:40 w TVP 1. Bogdan Chruścicki w trakcie porannej sobotniej transmisji skoków w Eurosporcie powiedział, że w Eurosporcie 2 transmisja będzie od 3:00. W trakcie kolejnych transmisji w Eurosporcie Marek Rudziński zapraszał na skoki już na godzinę 2:00 i tu pojawił mi się już mętlik w głowie ale Maciej Jabłoński w "Sportowym wieczorze" ponownie zapraszał na 2:40 do TVP 1 dlatego pomyślałem sobie, że może Markowi Rudzińskiemu się pomyliło. I oto jak głupi wstaję o 2:40 by na naszej ukochanej TVP 1 obejrzeć TRANSMISJĘ a tu skoki leciały z odtworzenia. Przełączyłem na Eurosport 2 i tam skoki były na żywo. Kończyła się właśnie 1. seria. Znaczy to, że skoki zaczęły się o 2:00. Poczułem się jak skończony osioł oszukany przez TVP o której wiarygodność tak dbają prawnicy publicznej telewizji. W ten oto sposób uciekła mi na żywo 1. seria. Po co kupuje się prawa do transmisji jeśli się ich nie wykorzystuje. Jaki sens jest nadawać skoki z godzinnym poślizgiem. Co prawda organizatorzy przenieśli o godzinę godzinę rozpoczęcia zawodów ale czy to aż taki problem by zmienić trochę ramówkę, szczególnie o 2:00 w nocy?